piątek, 16 kwietnia 2010

Wielka Kolekcja Westernów (II.6) - "Appaloosa"

Minęło sporo czasu odkąd Christof puścił w świat swoje dzieło: program telewizyjny, w którym głównym bohaterem był nieświadomy niczego Truman. I oto Ed Harris – tym razem rzeczywiście stojący po drugiej stronie kamery – znów zajął się scenariuszem, reżyserią i produkcją. Dzieło może nie jest fenomenalne, ale warto poświęcić mu chwilkę.

Appaloosa
„Appaloosa” to western z 2008 roku. Fabuła przedstawia się z grubsza tak: Virgin Cole (w tej roli również Ed Harris) i Everett Hitch (Viggo Mortensen) przybywają do miasteczka Appaloosa, którego mieszkańcy są zmęczeni szarogęszeniem się bandy niejakiego Randalla Bragga (Jeremy Irons). Cole i Hitch przejmują miasteczko jako szeryf i jego zastępca. Dodatkowo Cole w końcu trafia na kobietę, z którą być może chciałby spędzić resztę życia, Allie (Renée Zellweger). Trzeba tylko znaleźć dowody na Bragga, aresztować go, osądzić i powiesić.

Na pierwszy rzut oka więc, całość sprawia wrażenie klasycznego westernu.
Fraa zdradzi w tajemnicy, że na drugi rzut oka też.
I właściwie to do samego końca.

Tym właśnie jest „Appaloosa” – klasycznym westernem, w którym dwóch przyjaciół najmuje się do szeryfowania w miasteczku i wypędzenia bandytów. Coś jak w „Dwóch złotych coltach”, z tym że tam przynajmniej relacje między głównymi bohaterami były nieco bardziej pogłębione i skomplikowane. Tutaj to po prostu wspólnicy. Choć mają różne podejście do prawa, w którego obronie zabijają, de facto nie ma to żadnego znaczenia, bo działają bardzo zgodnie. Dwaj twardzi faceci (swoją drogą, samo miasteczko też jest nieco podobne do tego z „Dwóch złotych coltów”).

Appaloosa - Cole i Hitch
Diabeł tkwi w smaczkach i w szczegółach (i w Jeremy'm Ironsie). Na przykład szczegół pierwszy: Virgin Cole, chociaż świetnie strzela i jest przecież niegłupi, nie jest überherosem. Co prawda sporo czyta, co może być postrzegane jako podkreślenie tego, że oprócz siły fizycznej, dysponuje też siłą intelektualną, ale przy okazji tego czytania wychodzi na jaw, że Cole chyba dopiero zaczyna swoją przygodę z angielskim. Wypadają mu słowa, czasem musi podpytać Everetta o jakiś tekst z książki, bo sam nie rozumie. Ponadto, nie za dobrze radzi sobie z kobietami – co prawda w wątku romansowym to nie przeszkodzi, ale początkowe rozmowy Cole'a z Allie pokazują szeryfa od bardziej ludzkiej, dość nieporadnej strony. Ma też inne słabości, no ale nie można wszystkiego zdradzać tak od razu.

Na pozór trochę mniej dopracowany jest Everett Hitch. Ot, wierny przyjaciel, który nigdy nie zdradziłby Cole'a. Widz niewiele wie o jego nawykach, upodobaniach czy słabościach. Przynajmniej z początku można się spodziewać, że Hitch będzie czymś w rodzaju tła dla Virgina. Z czasem daje się odczuć, że oprócz pomagania w brudnej robocie, Everett jest czymś w rodzaju Heglowskiego kamerdynera, którego musi mieć tak nadzwyczajna jednostka, jak Cole. To Hitch powstrzymuje przyjaciela od zatłuczenia faceta w saloonie, to Hitch wraca do miasta po konie, podczas gdy Virgin bezzwłocznie rzuca się w pościg. Poza tym, co już było wspomniane, Hitch objaśnia i podpowiada Cole'owi słowa. Po prostu dba o szeryfa, kiedy ten zajmuje się szeryfowaniem.

Appaloosa - Allison
Jest też kobieta – Allison French. Wykształcona, elegancka, zadbana, gra na pianinie. Wydaje się, że idał. Wątek jej związku z Cole'm jest nieco bardziej rozbudowany, niż raczej niezmienne relacje między szeryfem a jego zastępcą. W którymś momencie widz rzeczywiście nie wie do końca, jak to się wszystko potoczy, kto z kim zostanie. Wcale nie ułatwia sprawy pojawienie się Ringa Sheltona (Lance Henriksen – nie jest to co prawda wielka rola, ale bywało gorzej; nie zawsze można występować w „Obcym”...) oraz jego partnera, którzy są najemnikami zatrudnionymi przez Bragga.
Jakkolwiek za Zellweger Fraa w ogóle nie przepada, to tutaj taka panienka o zmrużonych ślepkach i okrągłej buźce nawet pasowała. Na swój sposób była inna niż większość westernowych oblubienic.

Dużym atutem filmu jest końcówka. Fraa oczywiście nie będzie jej opowiadać, ale „Appaloosa” naprawdę plusuje pod koniec. Okazuje się, że wszystko nie jest takie proste, jak można by się spodziewać, a Everett nie jest takim znowu tłem, za jakie mógł uchodzić do tej pory.

Appaloosa - coffee
Są i inne detale: w przeciwieństwie do większości westernowych postaci, Cole i Hitch niewiele piją. A jeśli już, to głównie kawę, za co zresztą Fraa od razu musiała ich polubić. Poza tym, są to panowie już niemłodzi, szczególnie Cole. I u niego właśnie w jakiś sposób to widać: to nie jest żądny przygód rewolwerowiec, tylko facet, który – jeśli tylko nadarzyłaby się sposobność – nie miałby nic przeciwko ustatkowaniu się i zamieszkaniu w ładnym domu.
No i niezależnie od wszystkiego, warto zapoznać się z tym filmem ze względu na obsadę, bo ta istotnie robi wrażenie (na przykład Jeremy Irons).


Fraa nie poczuła się powalona na kolana „Appaloosą”. Prawdopodobnie znów, jak to zazwyczaj bywa, miała za duże oczekiwania po trailerze, który zapowiadał coś mocniejszego, a okazało się, że całość jest jednak bardziej rozlazła. A może Fraa miała za duże oczekiwania po takich seansach, jak „Propozycja” czy „Wielki Mały Człowiek”. Trudno powiedzieć. „Appaloosa” była przyjemnym filmem, ale nie porywającym. Wartym obejrzenia, ale bez piania z zachwytu. Nawiązującym do najbardziej klasycznych westernów, w nieco odświeżonej formie.

Ale jak ktoś lubi westerny (lub Jeremy'ego Ironsa), to czemu nie?









„– Długo cię nie było.
– Rozpytywała o ciebie.
– W miły sposób?
– Pytała, czy jesteś żonaty.
– Co odpowiedziałeś?
– Że nie wiem.
– Widzisz tu gdzieś jakąś żonę?
– Nie.
– To czemu tak odpowiedziałeś?
– Możesz mieć w Silver City, w Nogales albo w Bisbee.
– Bisbee? Gdybym miał żonę w Bisbee, coś bym o niej wiedział.
– Allie cię o to spyta. Skleć sobie odpowiedź.
– Żyłem kiedyś z Apaczką, ale bez żadnych przysiąg.
– Ciekawi ją raczej stan aktualny.
– Aktualnie nie.
– Będzie zadowolona.
– Allie?
– Lubi, kiedy tak się na nią mówi. Co o tym sądzisz?
– Myślę, że pani French... Allie może być bardzo interesująca.
– Pytam o bandę.
– Skoczmy tam. Zobaczmy, co porabiają.
– Mogę dokończyć kawę?”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...