niedziela, 3 lipca 2011

Przy kawie (4) - Czerwcowy Karnawał Blogowy

(źródło)
Od razu przyznaję bez bicia, że nie mam bladego pojęcia, czy na akcję tego typu powinna być wyznaczona jakaś data, czy nie. Nie szkodzi. Postanowiłam włączyć się do inicjatywy, z którą spotkałam się na Horror Story (comiesięczny Karnawał Blogowy) i polecić parę cudzych wpisów. Nie znam do końca zasad, więc ustalam je po swojemu: niemal jak przy deklaracji podatkowej i płaceniu rachunków, w lipcu daję listę za czerwiec. Wybierać będę jedynie z wpisów czerwcowych, tak jak 3. sierpnia zamierzam dokonać selekcji wpisów lipcowych. Nie wiem też, czy linków powinna być jakaś określona liczba – raczej więc pozwolę sobie tu na dowolność. A jak w którymś miesiącu będzie wyjątkowa posucha, wtedy zajmę się odgrzebywaniem trupów.
No to jedziem z tym węglem drzewnym.


  • W cyklu Demony i Grzesznice, czyli polski horror filmowy, albo Polacy nie gęsi i straszyć umieją – zaczynam od Cedroo z Horror Story i jego pierwszego wpisu dotyczącego polskich horrorów. Rzecz – w mojej opinii – o tyle ważna i ciekawa, że rodzima kinematografia buja się od filmów „o życiu” (czyli tego całego depresyjnego badziewia, pokazującego nasz naród jako bandę żyjących w slumsach psychopatów) do durnych komedii (romantycznych bądź sensacyjnych, jeden pies, i tak wszędzie zobaczymy te same gęby), a horror umyka gdzieś w międzyczasie. Przyznam, że byłam przekonana, iż po prostu nie mamy horrorów. Teraz wiem, że jednak się myliłam i czeka mnie nadrabianie zaległości. A to dobrze i szalenie się na to cieszę. Bardzo pragnę być kinematograficzną patriotką, tylko rodacy mi to zawzięcie uniemożliwiają… Wpis ma ciąg dalszy tutaj.
  • Pisarzu, nie zostawaj indie na blogu Pawła Pollaka to bardzo ciekawy tekst o selfpublishingu i pisarstwie „tradycyjnym” – autor omówił zjawisko tzw. pisarza 2.0 w taki sposób, że właściwie nie mam już nic do dodania. W dodatku zrobił to w pięknym stylu, lekko i inteligentnie, że aż miło się czyta.
  • Bezradność czy inność, czyli pokoleniowa zmiana warty u Pawiana Przydrożnego dotyczy z kolei… cóż, pokoleniowej zmiany warty. Interesujące spostrzeżenia o tym, jak obecnie podchodzi się do tekstu. W dodatku całość napisana bez podejścia „kiedy ja byłam w szkole, to wszyscy byli mundrzy, pracowici i dużo czytali”. Mówić o przeszłości i teraźniejszości z wyłączeniem utyskującego „za moich czasów”? Bezcenne.
  • Kiedy Atena odwraca wzrok na blogu Jakuba Szamałka Sztuka antyku jest dla mnie szczególnie ważny z dwóch względów: po pierwsze – jestem fanatyczką starożytnej Grecji. Po drugie – pewnych rodzajów powieści u nas po prostu się nie pisze. Do tej pory, jeśli chciałam poczytać coś o antyku, a także na przykład coś steampunkowego, musiałam sięgać po autorów zagranicznych. Jednakże coś się zmienia i bardzo mnie to cieszy. Oto więc radośnie i entuzjastycznie witam zapowiedź polskiego antycznego kryminału.
  • Polonistyczności, cz. 5 – szkoła dysfunkcyjna – tutaj Kruff z bloga Potwory z obory rozprawia się z – jakże obecnie popularnym – problemem dysleksji. Zdrowe i warte uwagi spojrzenie kogoś, kto zna zagadnienie od podszewki. Szczególnie polecam wszystkim rodzicom, którzy właśnie zamierzają zaprowadzić swoje pociechy do lekarza, żeby ten wystawił im kwitek o dysfunkcji, bo przecież dziecko ma tak trudno w szkole…
  • Discamus latine! to notka z bloga Scribere necesse est, gdzie Drakaina w krótki i przekonujący sposób namawia do nauki łaciny w szkołach i przekonuje – całkowicie subiektywnie i po ludzku, bez patosu ani przeintelektualizowania – dlaczego łacina jest fajna. Znajduje się tam również link do petycji, którą popieram wszystkimi czterema kończynami.



Na dziś to wszystko. Sześć wpisów z sześciu blogów na początek musi wystarczyć. Zachęcam do czytania i pozdrawiam.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...