Szybki szkic: Borys. Bo nie Il Destino. |
No i jest – nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale zleciał kolejny rok i przed nami znów listopad. Potężna dawka nieskrępowanej grafomanii, wyrzyg absurdalnych pomysłów i noce spędzone na wyciskaniu z siebie brakujących słów, bo przecież norma jest normą, a rano praca, dom, życie… no, rzeczywistość ogólnie. Podła rzeczywistość, która w ogóle nie chce odpuścić sobie na miesiąc i grzecznie dać człowiekowi pisać.
Jutro listopad – czyli znów znikam z tego bloga, a gdyby ktoś mnie szukał, to zapewne będę w Kąciku Małego Grafomana i na fejsie, gdzie – tradycyjnie już – zamierzam się odfajkowywać z każdej normy. Tutaj zostawiam licznik (po prawej). Może kolory kratek będą mnie jakoś dodatkowo mobilizować, nie wiem. No bo jeśli polegnę, to publicznie, nie?
W tym roku na tapetę idzie – co zresztą już zapowiadałam we wspomnianym Kąciku – Piękna Teodora podbija kosmos, czyli zbiór opowiadań utrzymanych w klimatach space opery. Będzie to też bezpośredni sequel mojego NaNo 2013, A ono się pali!. Zamierzam pokazać dalsze losy Pięknej Teodory i mam całkiem sporo planów, choć, niestety, nic aż tak konkretnego, żebym czuła się komfortowo co do jutra… Cóż.
„Straciwszy dotychczasowego kapitana, Piękna Teodora trafia w ręce nie do końca poczytalnego Il Destino. Ten nie obejdzie się z nią tak delikatnie jak niesławny Botree, w dodatku przyjmie na jej pokład szemrane typy, które dawniej nie mogłyby się do Pięknej nawet zbliżyć.Teraz dopiero zacznie się prawdziwy podbój kosmosu: przygody, pościgi - i tym razem już naprawdę będą wybuchy.Chyba że nie.”
W tym miejscu zresztą muszę się zatrzymać na moment – zapewne większość potencjalnych czytelników może to zupełnie ominąć, bo będzie trochę hermetycznie.
Czuję się jakoś w obowiązku podziękować ludziom z forum dyskusyjnego Craiis, bez których koncepcja tegorocznego NaNo nigdy by nie powstała. Nie mam pojęcia co prawda, kto konkretnie rzucił hasłem „napiszmy cameo Dooma”, ale faktem jest, że to hasło w czasie listopada 2013 padło. I że dołączyłam do akcji i napisałam rzeczone cameo. I że cameo po jednej wzmiance uznało, że chce być pełnoprawną postacią, a nie jakimśtam epizodem bez znaczenia. Tak powstał Il Destino – bohater może niekoniecznie pierwszoplanowy w A ono się pali!, ale zdecydowanie centralna postać Pięknej Teodory… – a jeślibym chciała wracać do tego, co było i minęło, powiedziałabym: „Kaar_o, gdyby nie to, że nie mam już konta na Craiisie, mogłabyś mnie w tym roku epicko zbanować – bo czymże jest jedno malutkie cameo wobec całego zbioru opowiadań?” ;) Ale nie jestem tak małostkowa, prawda?^^
I na serio, to akurat pod względem grafomańskiego rozwoju bardzo dużo zawdzięczam wspomnianemu forum, a podziękowanie odnoszące się do „narodzin” Il Destino jest zupełnie szczere. Cieszę się, że się wymyślił, niezależnie od tego, jak wszystko się później potoczyło.
Jestem pełna nadziei co do tegorocznego NaNoWriMo – i chyba jeszcze pełniejsza obaw. Mam nadzieję, że nie będę się męczyć tak jak rok temu, choć – wbrew zdrowemu rozsądkowi (ha! Jakby rozsądek miał cokolwiek wspólnego z NaNo!) i własnym wnioskom – będę pisać bez elementu międzyludzkiego. Wspominałam w kilku miejscach chyba, że NaNo tworzą ludzie i bez ludzi, w samotności pisać się tego nie da, a w każdym razie jest bardzo trudno. A jednak kiedy w tym roku weszłam na NaNoForum, nie poczułam powiewu listopada 2015. Poczułam wychodzący mi naprzeciw chaos i daremność, więc wyłączyłam to forum i nie wiem nawet, kto w Trójmieście jeszcze pisze. Że o dalszych zakątkach kraju i zagranicy nie wspomnę. I w sumie… nie interesuje mnie to. Chcę napisać tekst. Chcę przywrócić do życia Il Destino i Piękną Teodorę, bo się za nimi stęskniłam.
Tak po prostu – zobaczymy, co z tego wszystkiego będzie. Na pewno będzie inaczej.
Do zobaczenia w grudniu!