(źródło) |
No więc tak: Ulv
twierdzi, że to najlepszy z dotychczas obejrzanych rekinich filmów. Muszę
przyznać, że ma dużo racji. Po niefortunnej Planecie rekinów tutaj dostaliśmy
prawdziwą ucztę.
Już sam początek
zachęca, kiedy to rekin zeżera dwie panny w bikini – i to jest takie piękne, no bo
one są dwie, a rekin ma dwie głowy, wiec każda głowa może dziabnąć swojego
człowieka. I, żeby było zabawniej, w późniejszych scenach ludzie bardzo się
starają występować parami. Jakby naprawdę troszczyli się o komfort obu głów.
Urocze.
Wiedziałam o tym
filmie tylko tyle, że występuje w nim Carmen Electra, na IMDB wymieniona jako
pierwsza spośród obsady. No więc owszem, występuje. Jeśli ktoś myśli, że będzie
miała główną rolę – lol nope. Ale w gruncie rzeczy może to i lepiej. Bo śmiem
twierdzić, że jedna z głównych ról to profesor Babish (Charlie O’Connell) i to zdecydowanie nie jest powód do
dumy. Nie chodzi o złe aktorstwo, w sumie w jego przypadku nawet tak bardzo
mnie nie raziło. Ale sam bohater… och jej. Generalnie niczego nie uczy ani nic
nie robi, za to od czasu do czasu pokrzykuje coś o tym, że… ach, moment:
fabuła.
Wbrew pozorom, ten
film ma fabułę! Oto więc mamy wymienionego już Babisha, który najwyraźniej jest
jakimś… wykładowcą żeglarstwa…? Instruktorem? Kimś takim. No i na jego jachcie
siedzi pierdylion typowych amerykańskich trzydziestoletnich nastolatków – jego uczniów.
Wszyscy, ma się rozumieć, są raczej zainteresowani prężeniem się w słońcu i/lub
napinaniem bicepsów, a nie nauką. A tu psikus, bo wylądowali gdzieś het het
daleko na oceanie, przy jakimś atolu, a jacht przecieka. W dodatku dwugłowy
rekin zasuwa pod wodą.
Wy w takiej pozycji nie leżycie? Ja zawsze tak leżę. (źródło) |
No więc, jak już wspomniałam:
profesor Babish w sytuacji zagrożenia bardzo dużo krzyczy o tym, że „dzieci”
(kamaaaaan, serio: jedną z głównych ról, Kate, gra aktorka urodzona w 1988 roku
– film nakręcono w 2012. Aktor grający Babisha urodził się w 1975. Czy to
naprawdę normalne, że czterdziestolatek mówi „dziecko” o trzydziestolatce…? Ja
bym się z czymś takim czuła dziwnie) to jego odpowiedzialność i że musi dbać o
ich bezpieczeństwo i tak dalej. Jednocześnie najwyraźniej tych uczniów
nienawidzi (czemu trudno się w gruncie rzeczy dziwić), bo kiedy tylko jest cień
szansy, żeby się ich pozbyć, on to robi. Uwielbiam scenę, jak biegną przez
chaszcze na atolu i nagle ziemia się rozpęka. I część grupy uciekła w jedną
stronę (jest to część z Babishem), a część jest za tym pęknięciem. Pęknięcie
jest długości może metra. Generalnie z dość dużym luzem można by zrobić krok w
bok i je ominąć, dołączając do profesora i kolegów. Wiecie: to nie jest
Mississippi. Tymczasem nasz kochany, opiekuńczy instruktor woła dramatycznie, że
nic już się nie da zrobić, dla nich jest za późno i tak dalej – i odbiega,
zostawiając biedne dziewczęta na pewną śmierć. WTF?
(źródło) |
Większość bohaterów
ginie w równie głupawy sposób. Zazwyczaj w parach, choć jedno dziewczę
nurkowało w samotności, a innym razem rekin dość brutalnie przerwał zalążek
seksów w składzie: dwie panie z nieopalonymi piersiami i jeden młodzieniec.
Wrócę tu do Carmen
Electry: jak się okazuje pod koniec jej wiekopomnej roli, jej postać to żona
profesora, Anne Babish. To jest
super zabawne, bo w zasadzie ich wspólny wątek nie istnieje, a Anne naprawdę
kompletnie nic nie robi poza opalaniem się w bardzo niewygodnych pozycjach, po
czym wyskakuje na widza dramatyczna scena śmierci Babishów, którzy stoją na
mosteczku, obejmują się i w ogóle i ja nie wiem, czy nie powinnam być wtedy
wzruszona, ale za bardzo nie wiem czym, no bo dopiero co się dowiedziałam, że
ich w ogóle coś łączy.
Na szczęście zaraz
wyskakuje rekin.
Dużo też się mówi o
tym, że rekin kieruje się wedle impulsów elektrycznych. To nie pierwszy i nie
ostatni film, który korzysta z tego motywu, choć każdy z tytułów używa tej magicznej
wiedzy w inny sposób. Tutaj bohaterowie przemieszczają się między jachtem
Babisha a atolem za pomocą motorówek – no i te motorówki ze względu na te
impulsy działają na rekina jak płachta na byka. I mamy sporo momentów, w
których bohaterowie kombinują jak konie pod górę, żeby jakoś przemknąć nie
będąc zeżartymi przez rekina. I nigdy nikomu nie przychodzi do głowy, żeby może
– nie wiem – nie włączać silnika, tylko spróbować wiosłować…?
Ale czemu ja się w
ogóle dziwię – wszak do jednej z najważniejszych misji, od której mogło zależeć
życie wszystkich niezeżartych jeszcze uczestników wycieczki, wybierają
największego kutasa w grupie, o którym już wszyscy wiedzą, że jest
egoistycznym, zdradliwym dupkiem. Myślę sobie, że to nie byli tytani intelektu
i w gruncie rzeczy rekin wyświadczył ludzkości przysługę.
Aha, jestem
oczywiście niesprawiedliwa! Bo jest wśród uczniów jeden kujon, Paul (David Gallegos), który jest
mądry, a poznajemy to po tym, że w każdą swoją wypowiedź musi wcisnąć jakąś
zbędną informację.
Ale w tym miejscu
muszę zaznaczyć, że – choć gra aktorska jest epicko i kuriozalnie zła – niektóre
postaci są zaskakująco „jakieś”. Wspomniana już Kate (Brooke Hogan) boi się wody i (tak myślę) nienawidzi ludzi. Cole (Geoff Ward) jest kutasem, Paul –
mądralą. To są proste typy, ale jednak są. Mogłam jakoś rozróżnić bohaterów i
to cieszy. A postaci dalszoplanowe rozróżniałam po kolorze bikini (serio, w
trakcie seansu pytałam Ulva, czy niebiesko-białe paski jeszcze żyją).
(źródło) |
Rekin zeżera dużo i
na bogato. I nawet nie musi wyskakiwać na plażę, bo dopada wszystkich z wody.
Jest przezabawnie i dynamicznie. Lyndsey
(Shannan Stewart) dorzuca do puli fatalnie odegrane wstawki emocjonalne.
Puenta filmu jest
taka, że gdyby usiedli wszyscy na dupach i poczekali na ratunek, to by
przyleciał po nich helikopter, ale postanowili nakarmić rekina. Tego, w jaki
sposób go zabili, to ja wciąż nie ogarniam, bo mam wrażenie, że beczka z
paliwem nie ma prawa wybuchnąć pod wodą tylko dlatego, że rekin ją rozgryzie.
Ale co ja tam wiem.
Jak teraz o tym
myślę, to jestem bardzo ciekawa, co się stało z poprzednimi mieszkańcami atolu.
Czemu w jednej z chat była broń? Co to była ta wielka, okrągła dziura w ziemi
(miałam na jej temat swoją teorię, ale film jej nie potwierdził i mi smutno)?
Wynieśli się przez trzęsienia ziemi czy przez rekina? Przeżyli czy ich zeżarł?
Również ciekawa
jestem, jakim językiem mówili dwaj pracownicy Babisha, odpowiedzialni za –
chyba – po prostu obsługę jachtu. Brzmiało jak coś pomiędzy językiem kosmitów z
Marsjanie atakują! a indiańskimi
kwestiami z Buta Manitu. Sami panowie
wyglądali jak, nie wiem, Meksykanie…? Ale z całą pewnością nie był to hiszpański.
Nie wykluczam, że to był prawdziwy język jakiegoś ludu, którego po prostu nie
kojarzę. Ale równie łatwo uwierzę, że oni mówili trochę jak ekipa z Whose Line Is It Anyway? mówiąca po
polsku.
Tak czy owak,
rzeczywiście film jest przezabawny i doskonale się przy nim bawiłam. Z całą
pewnością sięgnę po kolejne części serii (kaman, Trójgłowy rekin… ma Maczetę!). Fraa poleca.
Ale ale, zapomniałaś, że kiedy jacht, którym pływają nasi bohaterowie zaczyna nabierać wody i tonąć, to jako pierwszy na ląd udaje się nie kto inny, tylko właśnie Babish co chwilę przypominający wszystkim, że jest kapitanem :D Na pokładzie zostaje Carmen Electra, która w tej dramatycznej chwili idzie się opalać i scena jej opalania się i prężenia trwa kilka minut! Filmuje ją kilka kamer, bo zmieniają się nawet ujęcia! W międzyczasie jedyna osoba, która robiła cokolwiek poza eksponowaniem biustu schodzi pod wodę w stroju nurka i spawa poszycie jachtu. Zjada ją ofkoz rekin, ale pilnujący jej załoganci orientują się dopiero kiedy im się przypomina, że coś długo jej nie widać, a przecież już się jej skończyło powietrze :D
OdpowiedzUsuńEj, a co jeśli to miała być komedia?
Myślę, że jest duża szansa na to, że to miała być komedia. Znaczy no - ani trochę nie mieści mi się w głowie, że ktoś takie rzeczy kręciłby na poważnie :D Z tym ziomkiem, który jakby mógł, to przez cały film smarowałby sobie muskuły oliwką? :D I z tą laską, co zaczęła krzyczeć do Boga? :D
Usuń