piątek, 19 listopada 2010

Wielka Kolekcja Westernów (I.5) - "Powieście go wysoko"

Oto będzie pierwszy wpis na nowych śmieciach.
Zanim Fraa przejdzie do właściwego tematu, słówko wyjaśnienia: tytuły notek – westerny zostały eksmitowane z kategorii Film. Pierwsza kolekcja liczy sobie trzydzieści dwa tomy, druga będzie liczyła ich dwadzieścia jeden (i Fraa przypuszcza, że pojawią się odcinki dodatkowe). To zasługuje na oddzielną etykietę.

Aha – zupełnie na marginesie: Fraa dorobiła się zarówno kalendarza, jak i favicony. W związku z tym, odpadły dwa minusy blogspota (czyli zostały tylko etykiety, które są bardziej marudzeniem dla marudzenia, niż istotnym problemem), co coraz bardziej przekonuje kawiarkę do tego nowego kąta.
Ale do rzeczy.

Wielka Kolekcja Westernów - tom 5.
Piąty tom Wielkiej Kolekcji Westernów to produkcja z 1968 roku, w reżyserii Teda Posta (którego pozostałych dzieł Fraa, niestety, nie kojarzy, za wyjątkiem dwóch filmów z udziałem fantastycznego porucznika Columbo): Powieście go wysoko (Hang'em High).
Kilka słów o wydaniu kolekcjonerskim: pierwszy rozdział książeczki poświęcony został sposobowi, w jaki film łączy stare, hollywoodzkie westerny o czarno-białym poglądzie na świat, z pogłębionymi psychologicznie, mniej oczywistymi dziełami Włochów. Zresztą, na siódmej stronie książeczki można przeczytać:
"Jednocześnie z tego twórczego chaosu wyszła doskonała, pozbawiona nihilizmu zarzucanego włoskim obrazom i zbyt oczywistych przesłań moralnych, tak charakterystycznych dla tradycyjnych westernów."
W drugim rozdziale mowa jest o tym, jak w rzeczywistości wyglądało życie rabusiów po wojnie secesyjnej. Znajdzie się więc nieco informacji o osadach górniczych, spędach bydła, szulerach, kieszonkowcach i starciach stróżów prawa z bandytami (tu pojawia się przykład strzelaniny w Tombstone, o której Fraa na marginesie może powiedzieć tyle, że została ujęta co najmniej w dwóch filmach, o których kawiarka zresztą w swoim czasie napisze). Można też przeczytać o jednym z ciekawszych przestępców: Rosyjskim Billu.
Ostatni rozdział, poświęcony ekipie filmowej, zawiera wiadomości dotyczące Eastwooda, Stevens, Posta, Hingle'a, Begley'a, Johnsona i Hoppera, co tak naprawdę jest nader liczną grupą w porównaniu z innymi filmami z kolekcji.
Tutaj Fraa musi wyjaśnić, że dla niej najciekawszy jest zawsze rozdział środkowy, historyczny. W przypadku Powieście go wysoko istotnie zainteresował on kawiarkę, bo nakierował na pewne fajne wątki, które Fraa z przyjemnością zbada dokładniej w późniejszym terminie.

kadr z filmu Hang'em High: Cooper i Fenton
W filmie Hang'em High widz poznaje losy Jeda Coopera (Clint Eastwood), który padł ofiarą linczu za kradzież bydła, której w żadnym razie się nie dopuścił. Jednakże ludzie winni linczu nie do końca się popisali, bo Cooperowi udało się przeżyć. A skoro tak, to wieszający go panowie już mogą odliczać dni do własnej śmierci, czyż nie?

Sam motyw bohatera typu „zabili go i uciekł” może nie lśni oryginalnością, ale tutaj naprawdę jest to bardzo przyjemnie pokazane. No dobrze, część tej przyjemności to niewątpliwa zasługa Eastwooda, który znów wciela się w małomównego twardziela. Jednak, żeby nie było niedomówień: w żadnym razie nie jest to ta sama szufladka, co jego role u Sergia Leone. Tym razem widz nie ma do czynienia z przybywającym znikąd, ćmiącym cygaro rewolwerowcem, który w swojej „dobroci” będzie kradł i zabijał, ale z byłym stróżem prawa, szanowanym obywatelem, którego imię i nazwisko są dobrze znane. Cały psikus polega na tym, że – parafrazując słowa Tuco z Dobrego, Złego i Brzydkiegowhoever hang him and leaves him alive, he understands nothing about Cooper. Nothing!

Ale Eastwood nie jest jedynym elementem sprawiającym, że Powieście go wysoko różni się od tradycyjnego amerykańskiego westernu.
Film w dużej mierze dotyka problemu kary śmierci. I, co najmiodniejsze, robi to w sposób subtelny, bez nachalnego moralizatorstwa. Nie dając tak naprawdę gotowej odpowiedzi, jedynie skłania do zastanowienia nad tym zagadnieniem.
Dzięki temu widz dostaje nie prostą strzelankę, ale film bardzo serio poruszający istotną kwestię, można by się pokusić o twierdzenie, że film mądry. Ale Fraa nie chce popadać tu w zbytnią egzaltację.

Natomiast czymś, co zdecydowanie odróżnia Powieście go wysoko od dzieł Sergia Leone, w których wcześniej pojawiał się Eastwood, jest rozbudowana rola kobiety. Rachel Warren (Inger Stevens) żyje w forcie, w którym rządy sprawuje okrutny sędzia Adam Fenton (Pat Hingle), i uważnie przygląda się wszystkim przywożonym więźniom w poszukiwaniu kogoś konkretnego. Do tego właśnie fortu po niefortunnym linczu przybywa Cooper – w jednym z transportów z przestępcami. Oboje siłą rzeczy więc się spotkają. Jest to dość specyficzne „krzyżowanie się losów” bohaterów, jako że ani Jed ze swoją małomównością i nieprzystępnością, ani Rachel ze swoją obsesją i tajemnicą nie są skorzy do wzajemnych wyznań przy wódce, ale jednak coś jest na rzeczy.

Skoro już Fraa napomknęła o Fentonie, warto wspomnieć, że bohater ten jest wzorowany na rzeczywistym pierwowzorze, Isaacu Parkerze, znanym jako „Wieszający Sędzia”, który w 1868 roku został sędzią. Kawiarka musi przyznać, że Adam Fenton to postać niezwykła. Z jednej strony widz obserwuje jego bezwzględne metody, obserwuje skazywanie na śmierć młodych chłopców, którzy popełnili błąd. Z drugiej jednak strony, Fenton broni się w rozmowach z Cooperem w taki sposób, że trudno odmówić mu racji i nie współczuć. Hingle fantastycznie pokazał dramat sędziego, który w niespokojnych czasach ma pod swoją jurysdykcją zdecydowanie za duże terytorium przy zbyt małej liczbie zastępców, pokazał jego wewnętrzne rozterki. Gdyby nie to, że Coopera zagrał Eastwood, Fraa stwierdziłaby, że sędzia Adam Fenton jest zdecydowanie najciekawszym bohaterem filmu.

Muzykę też można swobodnie zaliczyć do atutów tej produkcji – co prawda nie jest to już Morricone, ale Dominic Frontiere również odwalił kawał dobrej roboty, a jeśli tylko ktoś w ogóle rozeznaje się w muzyce westernowej, to z całą pewnością zna to:




Film, niestety, nie jest jednak aż tak miodny, jak mógłby być. Po obejrzeniu go Fraa miała wrażenie, jakby był pomysł, zaczęto ten pomysł realizować... i zrezygnowano w połowie. Wątki jakoś dziwnie się urywają. Mimo poświęcenia im naprawdę długich scen, nic z nich ostatecznie nie wynika, jakby ktoś stwierdził, że właściwie to dalej nie ma sensu i kończy tę zabawę. Kawiarka myśli, że z Powieście go wysoko dałoby się wycisnąć więcej i bardziej.


Dlatego tylko 9/10.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...