Wielka Kolekcja Westernów po raz trzeci.
Fraa w tym miejscu musi zacząć od tego, że cała kolekcja wcale nie wygląda tak, jak na powyższym obrazku, znalezionym oczywiście za pomocą magicznego Google Graphics. Po pierwsze, tomy w rzeczywistości stoją w odwrotnej kolejności – Siedmiu wspaniałych powinno być najbardziej z tyłu, a nie na wierzchu. Dopiero w ten sposób grzbiety filmów ułożą się w obrazek. Co do którego zresztą też należałoby mieć potężne zastrzeżenia: nie żeby Fraa lubiła marudzić, ale jakaś symetria w tym wszystkim byłaby mile widziana. Tymczasem obrazek wypada po prostu okropnie krzywo. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że początkowo kolekcja miała 28 tomów, to nadal rewolwery nie były na środku. Po dołączeniu kolejnych czterech filmów, całość przesunęła się jeszcze bardziej.
Teraz można ponarzekać nieco na zawartość książeczki od tego konkretnego filmu.
Pierwszy rozdział, ten z ciekawostkami o filmie, tym razem jest zwyczajnie nudny. Znajduje się w nim coś w rodzaju recenzji Butcha... – czyli nic, czego widz sam by nie mógł sobie wykoncypować po seansie.
Rozdział drugi, ze względu na specyfikę filmu, oczywiście musiał dotyczyć rzeczywistej historii Butcha Cassidy'ego i Sundance Kida. I tu przyszło kolejne rozczarowanie, bo Fraa obszerniejsze informacje dotyczące historii tej dwójki, jak również te odnoszące się do Agencji Pinkertona, znalazła na durnowatej Wikipedii.
Na końcu znaleźć można zwyczajowy rozdział o ekipie, a tam bez większych zaskoczeń: Paul Newman, Robert Redford, Katharine Ross, reżyser George Roy Hill i scenarzysta William Goldman. Trudno właściwie oczekiwać, żeby tę część książeczki poświęcono komuś innemu, bo i chyba nie bardzo byłoby komu.
Na wstępie omawiania samego filmu Fraa musi wyjaśnić, że początkowo zamierzała porównać przy tej okazji wersję z kolekcji, a więc z 1969 roku, z wersją z roku 2004 (lub 2009, Fraa musi przyznać, że sama nie jest do końca pewna, bo spotkała się z obiema datami w odniesieniu do tej produkcji). Jednakże po niecałej godzinie oglądania Legendy Butcha i Sundance'a Fraa była zmuszona zrezygnować – film był nudny, przekombinowany, a kawiarka cały czas zachodziła w głowę, jak ktoś może mieć czelność mniemać, że odtworzy rolę Sundance Kida lepiej, niż zrobił to Robert Redford. To tak jakby ktoś twierdził, że można być lepszym Jokerem niż Jack Nicholson.
Toteż porównania nie będzie, bo Fraa nie dała rady wysiedzieć przy Legendzie.... Trudno.
Fabuła filmu przedstawia się właściwie dość liniowo: banda, której przewodzi Butch Cassidy (Paul Newman), napada na pociąg Pacific Union. Nie jest tym zachwycony właściciel firmy, więc wysyła specjalny oddział pościgowy. I zaczyna się ucieczka, w którą przyjaciele zabierają Ettę Place (Katharine Ross).
Jak to jednak z filmami opartymi na faktach bywa, nie o samą fabułę tu się rozchodzi. Nikt nie czeka w napięciu, żeby zobaczyć, jak to się skończy – bo wiadomo jak. Co prawda w przypadku Butcha i Sundance'a mają prawo pojawić się wątpliwości, ale i tak można się domyślać i te domysły w większości będą trafne.
Tutaj uwaga widza zostaje przyciągnięta głównie za pomocą pokazania relacji między bohaterami i ich charakterów, które są bardzo wyraziste: Butch Cassidy to ten miły, uroczy i zabawny. Sundance Kid jest bardziej „na serio”, za to nie ma szybszego rewolweru od niego. Pod warunkiem oczywiście, że nie musi stać i celować. Sundance strzela fantastycznie, ale tylko w ruchu. Mimo nadzwyczajnych zdolności, obaj przyjaciele wciąż są zwykłymi ludźmi, a nie überherosami. Zresztą usłyszą te właśnie słowa od pewnego szeryfa:
„Może i jesteście najwięksi, jacy byli w tym rejonie, ale i tak jesteście tylko drugorzędnymi przestępcami. Nie znam nikogo bardziej uprzejmego niż ty, Butch, ani szybszego od Kida, ale ciągle jesteście drugorzędnymi, nawiewającymi przestępcami.”
To sprawia, że łatwo się przywiązać do dwójki przestępców.
Na ich tle, szczerze mówiąc, Etta Place jest dość mdła. Znudzona życiem nauczycielka, która nie ma nic lepszego do roboty, więc zgadza się wyjechać razem z Butchem i Sundance'm. Jednak kiedy tylko zrobi się gorąco, Etta spakuje się i wyjedzie – głównie dlatego Fraa zanadto jej nie polubiła. I nie przekonają jej teksty o tym, że nauczycielka nie chce patrzeć, jak umierają mężczyźni, których kocha. Tego typu umywanie rąk jest świństwem i tyle.
Elitarny oddział agentów, którzy ścigają przestępców, pojawia się tylko w tle. Stanowi przerażającą rękę Nemezis – w porównaniu z nimi, Butch i Sundance sprawiają wrażenie malutkich, zaszczutych złodziejaszków, którzy nie mają żadnej szansy wygrać z losem. Bohaterowie próbują różnych sposobów, używają całych pokładów sprytu, jakie w nich są, a pogoń wciąż i niezmiennie majaczy w oddali.
Jednakże oprócz tego – dość tragicznego tak naprawdę – aspektu, w filmie znajdzie się też sporo lekkiego humoru, niekiedy związanego z relacjami między głównymi bohaterami, niekiedy zaś wynikającego z rychłego nadejścia nowej epoki. Bądź co bądź, widz ma do czynienia z historią rozgrywającą się na przełomie XIX i XX wieku – pewnym symbolem będzie tu rower, reklamowany przez handlarza przy okazji namawiania mieszkańców miasteczka do podjęcia pościgu za bandytami.
W filmie raczej nie znajdzie się wielu momentów na kontemplację krajobrazów czy napawanie się muzyką. Akcja – za wyjątkiem dwóch przestojów – toczy się szybko, zresztą nic dziwnego: skoro to historia ucieczki, naturalnym jest, że będzie dynamiczna. Można oczywiście mówić przy okazji Butcha Cassidy'ego i Sundance Kida o rozmaitych głębszych przesłaniach, podtekstach i mniej lub bardziej ukrytej symbolice, ale tego typu interpretację Fraa zostawi innym. Dla kawiarki to po prostu bardzo przyjemny film o przyjaźni i nadejściu nowych czasów, w których nie ma miejsca na wesołkowatych rabusiów pociągów.
Dla wytrwałych w nagrodę - trailer:
– Wiesz chłopcze, zawsze, gdy widzę Przełęcz, to tak jakbym ją widział po raz pierwszy. I za każdym razem zadaję sobie to samo pytanie: „Jak mogę być taki głupi, żeby tu ciągle wracać?”
– Jaki masz pomysł tym razem?
– Boliwia.
– Jaka Boliwia?
– Boliwia to takie państwo, durniu. W Ameryce Środkowej albo Południowej. Którejś z nich.
– To może lepiej pojedźmy do Meksyku?
– Wszystko, co mają w Meksyku, to bieda. Jej mamy pod dostatkiem tutaj. Gdybyśmy mogli zrobić interes podczas gorączki złota w Kalifornii, gdzie byśmy pojechali pojechali?
– Do Kalifornii, tak?
– Tak. Więc gdy mówię „Boliwia”, myśl „Kalifornia”. Nie uwierzyłbyś, co tam leży w ziemi. Potykają się o to. Srebro, złoto, cyna. Przedźwignęlibyśmy się, kradnąc te wszystkie worki z wypłatą.
– Myśl dalej, Butch. W tym jesteś dobry.
– Ja jeden mam wizję, a reszta świata jest ślepa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz