piątek, 12 czerwca 2015

A gdyby tak pojechać na wakacje do Sektora Antian?

Właściwie nie mam bladego pojęcia, dlaczego jeszcze nie pisałam tutaj o planszówce Relic: Tajemnica Sektora Antian. To znaczy: ja byłam święcie przekonana, że pisałam, ale ostatnio sprawdziłam – nie, ani słowa. Nadrabiam to więc przy okazji niedawnego pojawienia się polskiej edycji dodatku do tejże, czyli Nemezis.
W najprostszych słowach można powiedzieć, że Relic to Talisman w skórce Warhammera 40000. Mechanika jest dość podobna i w gruncie rzeczy bardzo prosta. Poza jakimiś niuansami przy okazji używania konkretnych kart itp., można Relica ogarnąć szybko i bezboleśnie, a instrukcja – co cenne i warte odnotowania – skutecznie wyjaśnia ewentualne wątpliwości (czego nie można powiedzieć np. o instrukcji do Deadlands). Schemat planszy jest jak z Talismana. Nie ma, niestety, brzęczących monetek, ale jestem skłonna ten brak wybaczyć Relicowi. Bo z kolei daje coś od siebie.
Ale od początku.

Oto nieopodal Sektora Antian otworzyła się szczelina w Osnowie i w cholerę dużo różnorakiego, chaotycznego paskudztwa rozłazi się po samym Sektorze. Pojawiają się tam więc agenci Imperium, którzy będą próbowali spacyfikować Chaos i usunąć główne paskudztwo (karta misji leży pośrodku planszy i stanowi cel). Postacie nie walczą ze sobą, choć tu i ówdzie mogą na siebie nawzajem oddziaływać przy pomocy niektórych kart. Niemniej rozgrywka głównie polega na wyścigu do centralnej części planszy. Co generalnie ma sens, bo przecież wszyscy są obrońcami Imperium, a więc znajdują się w tym konflikcie po tej samej stronie barykady. Tak w każdym razie było w podstawce – i sprawdzało się całkiem dobrze, Relic nie nudził się – przynajmniej nie mi. Przypuszczam, że jeszcze bardziej może jarać kogoś, kto siedzi w uniwersum Warhammera 40000. Ja nie siedzę ani trochę (czego zresztą żałuję, bo z tych strzępów informacji, jakie czasem do mnie docierają, to jest bardzo fajne uniwersum, no ale cóż…).
Gra podobała mi się już od etapu wyboru postaci: losujemy dwie i spośród nich wybieramy sobie jedną. Dla mnie to idealne rozwiązanie, bo jednocześnie mam niespodziankę i mogę odłożyć na bok postać, którą ewentualnie hejtuję czy też po prostu jakoś spektakularnie nie czuję.
Ale to, co mnie kupiło najbardziej w Relicu, to Spaczenie (trochę tak „jest Spaczenie, jest zabawa”). Karty Spaczenia można ciągnąć przy różnych okazjach i często gra daje nam wybór: ciągniemy kartę i dostajemy np. ładny bonus do cechy, albo olewamy sprawę. Oczywiście, Fraa bierze Spaczenie, bo czemu nie? Otóż temu nie, że jeśli postać skompletuje sześć takich kart, zostaje spaczona i kończy się dla niej gra, a my musimy wylosować nową. Dodatkowo karty same w sobie dają różne ciekawe premie bądź wręcz przeciwnie, choć nie zawsze się aktywują. Właśnie cały ten pakiet niepewności związanej z kartami Spaczenia sprawia, że tak je lubię.

No i niezaprzeczalna zaleta gry z mojego punktu widzenia: w Relica można rżnąć od dwóch osób.

Potrzebowaliśmy trzeciego do brydża
do Relica
I tu właśnie wchodzi dodatek Nemezis: na razie mieliśmy dopiero rozgrywkę próbną, ale pewne wnioski można już wyciągnąć.
Raz: nie można grać od dwóch osób… to znaczy można, ale nie będzie wtedy Nemezis – i to smuteczek, bo wszak obecność Nemezis na planszy jest główną atrakcją dodatku. Niestety, do włączenia jej w rozgrywkę potrzeba minimum trojga graczy – acz tutaj taki atut, że to rozszerzenie zwiększa maksymalną liczbę graczy z czterech do sześciu.
Oczywiście, graliśmy z Nemezis.
Nemezis jest świetne – sprawia, że rozgrywka przestaje być dość banalnym pchaniem się byle do środka planszy. Wprowadza możliwość walk postaci, a także takie urocze rzeczy, jak karty Imperium i karty Nemezis, które działają z grubsza jak znane już karty Zagrożeń, Mocy i Ekwipunku, ale dotyczą (wiecie, dość trudno mi dzisiaj uniknąć powtórzeń…) Nemezis.
Nemezis nie wykonuje misji ani nie zbiera wpływów, tylko podbija sobie punkty Niesławy. 25 punktów oznacza wygraną Nemezis. Toteż pozostałe postacie muszą – poza podążaniem do głównego celu – również uprzykrzać życie Nemezis, ewentualnie nie dać się zabić.
Taki detal tylko: wydaje mi się, że Nemezis nie może odzyskiwać życia, chyba że pociągnie jakąś kartę ze specjalnym warunkiem. Ja miałam w ciągu rozgrywki jedną taką, której zresztą nie zdołałam zagrać. Połowę gry przejechałam na jednym punkcie życia. Ale nie wykluczam, że czegoś nie doczytałam i tak naprawdę mogłam się uleczyć szesnaście razy.
Oprócz Nemezis, są jeszcze Apostaci, którzy pojawiają się i znikają (postać może się znienacka stać Apostatą i nic na to nie poradzi), ale też wprowadzają dodatkowy element konfliktu.

Jeśli idzie o wykonanie, Relic jest fantastyczny. Sztywna plansza, grube żetony, świetne figurki. Piękne grafiki. Klimatyczne teksty. Naprawdę, nie mogę się do niczego przyczepić (nope, wróć: w instrukcji gdzieś mi mignęło „Eladar” zamiast „Eldar”). I jeszcze instrukcja czytelna i komunikatywna. A ruchomych elementów, które mogą się zniszczyć, dorzucili parę sztuk na zapas. Pudełko zaś jest konkretnie wypchane zawartością (w przeciwieństwie np. do Muszkieterów Króla, gdzie – choć samą grę uwielbiam – wszystko w pudełku lata, bo naprawdę trudno jeden stosik kart ustabilizować w tak wielkim, niemal pustym pudle).


I jakkolwiek mam świadomość tego, że jakoś niezbyt treściwie piszę, to tak naprawdę inaczej nie mogę: gra jest ładna, porządnie wykonana, ma proste i czytelne zasady, jest wciągająca, klimatyczna, dość dynamiczna i przy tym wszystkim nawet w przystępnej cenie. Co może pójść źle?

3 komentarze:

  1. Ze spaczeniem jest ten myk, że wierny syn Imperatora powinien je odrzucać, ale ponieważ się nie da, więc czasem łapie cuchnący oddech, wężową skórę, szybką regenerację, niewidzialność a kiedy już ma wrażenie, że jest niepokonany i wszystko to ku chwale Khorna, to nagle musi pociągnąć kolejną kartę spaczenia, co daje łącznie sześć i postać zostaje pochłonięta. Świetny system, świetna gra ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej zastanawia mnie, jak to się stało, że Króliś pozwolił był, aby to Fraa grała jako Nemezis...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prosiłam :C Ale żeby było zabawniej - dwa razy sklepał mnie tak, że ledwo się odczołgałam xD Trzeci raz nie próbowałam. xDDD

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...