czwartek, 17 marca 2011

ZaFraapowana filmami (46) - "Iwan Groźny"

Iwan Groźny - okładka
Fraa od jakiegoś już czasu zasadzała się na kilka klasyków zza wschodniej granicy, toteż wywołał w niej wielką radość widok niedrogiej serii DVD „Klasyka kina radzieckiego”. Dwie części Iwana Groźnego kosztowały niecałe 7zł. I zdecydowanie warto było je wydać. Ba! Warto by było wydać dużo więcej, ale na szczęście jakiś handlowiec o tym nie wiedział - i oby nie dowiedział się zbyt prędko.

Iwan Groźny (oryg.: Иван Грозный) w reżyserii Siergieja Michajłowicza Eisensteina powstawał w latach 1944-1945 i stanowi ostatnie dzieło w dorobku reżysera, który niewiele później zmarł na zawał, nigdy nie skończywszy części trzeciej filmu (pierwotnie miała to być trylogia). Fabuła obejmuje początek rządów cara Iwana (Nikołaj Czerkasow): od momentu koronacji (1547r.), przez śmierć małżonki, Anastazji (Ludmiła Celikowskaja), powołanie opriczniny, po śmierć carskiego kuzyna, kniazia Władimira Andriejewicza (Paweł Kadocznikow), a więc teoretycznie do około 1569 roku.
Tak naprawdę jednak trudno sugerować dokładne daty przedstawianych w filmie zdarzeń, jako że rozbieżności między historią a reżyserską wizją jest sporo. I nie chodzi tu tylko o to, że ze względu na sytuację polityczną Eisenstein przede wszystkim miał w swoim dziele wychwalać silną władzę jednostki, toteż Iwan musiał zostać nieco „wybielony”. Rzuca się w oczy choćby kwestia małżeństwa cara: w filmie Anastazja jest jego jedyną żoną, która rodzi mu jednego syna – Dymitra.

Nie zmienia to faktu, że Iwan Groźny robi wrażenie, i to od pierwszych scen. Film otwiera koronacja cara, tak więc widz ma okazję podziwiać piękne wnętrza, bogate stroje i pełną patosu ceremonię – oczywiście, że patosu! Ba! Dzieło Eisensteina ocieka patosem wciąż i nieustająco, ale o tym później.
Scena ta podobała się kawiarce jeszcze z innego powodu: początkowo w ogóle nie widać Iwana. Widz dostaje chwilkę, żeby mógł wczuć się w nastrój, popodziwiać bogactwo. Dopiero potem stopniowo wyłania się postać głównego bohatera tej historii: tył głowy, ręka, by w końcu ukazał się młody car w całym majestacie.
Młodziutki, bo przecież siedemnastoletni, Iwan jawi się jako wspaniały młody, dumny patriota, który chce silnej Rusi. Pragnie wzmocnić ją zarówno wewnętrznie, ukrócając bojarskie spory, jak i zewnętrznie.
W tej właśnie początkowej scenie widz otrzymuje zapowiedź tego, co dalej nastąpi: oto Iwan – niemający jeszcze nic wspólnego z przydomkiem „Groźny” – znajduje się w otoczeniu bojarów, którzy łypią na niego spode łbów, szepczą między sobą, spiskują. Tak naprawdę od razu znajdują tu potwierdzenie słowa cara, który owo „wielowładztwo bojarskie” w ten właśnie sposób widzi: jako siejące intrygi i osłabiające kraj.

kadr z filmu Iwan Groźny
(od lewej: Eufrosinia, Kurbski, Anastazja
)
Pierwsza część Iwana Groźnego przez długi czas podtrzymuje ten model świetlanego władcy i spiskujących bojarów. Co wcale nie znaczy, że bohaterowie stoją w miejscu. Car się zmienia – z początku głównie fizycznie: mężnieje, jego wygląd nabiera surowości, traci chłopięcą niewinność. Z czasem można się zorientować, że te stopniowe zewnętrzne przemiany znajdują odbicie w charakterze Iwana, który jakby bierze sobie do serca radę małżonki: „Bądź twardy”.

W ogóle jeśli Fraa już wspomniała o Anastazji, to zatrzyma się na moment przy kobietach w filmie. Są dwie: wspomniana już żona Iwana oraz jego ciotka, Eufrosinia Starickaja (Serafima Birman). Zestawienie ich dwóch jest dla kawiarki dość interesujące. Choćby od strony wizualnej: Anastazja jest młoda, śliczna, ubrana zawsze na biało. Ta druga zaś to surowe, stare babsko, spowite w czerń i kryjące się w cieniu. Żona cara, jak już Fraa wspomniała, wspiera Iwana i wierzy w jego ideały, podczas gdy Eufrosinia stoi na czele wszystkich spisków bojarskich. Jednocześnie obie kobiety są – każda na swój sposób – troskliwymi i kochającymi matkami (Anastazja to, oczywiście, również żona). I poszczególne sceny, kiedy te dwie bohaterki się ścierają, w fantastyczny sposób podkreślają te podobieństwa i kontrasty.

Tu Fraa wciąż się zastanawia, jak traktować fakt, że po pewnej – znamiennej dość – rozmowie z popem (który zresztą okazuje się najpodlejszym bohaterem ze wszystkich) Eufrosinia zrzuca czarny płaszcz, pod którym jest odziana w biel. Narzuca się traktowanie tego jako pewnego symbolu, ale kawiarka woli niczego nie sugerować.

kadr z filmu Iwan Groźny (car Iwan)
Na szczególną uwagę zasługuje końcowa sekwencja z drugiej części filmu, która jest w kolorze, nakręcona na taśmie zajumanionej od Niemców jako łup wojenny. Uczta cara i opryczników utrzymana jest w krwistoczerwonej tonacji, pełna muzyki i szalonych tańców – kojarzy się z piekłem, gdzie Iwan, jak sam diabeł, zasiada na tronie. Zdaniem kawiarki, jest to naprawdę świetny, bardzo mocny moment filmu. I jedyny, który naprawdę wyraźnie wskazuje na to, że Iwan w istocie przeobraził się w Groźnego i że nie jest już tak pozytywnym bohaterem jak na początku.

No właśnie: tu należy wrócić jeszcze do polityki. Fraa wyczytała, że pierwszą część Iwana Groźnego można traktować jako gloryfikację silnej władzy jednostki (gloryfikację uhonorowaną Nagrodą Stalinowską), drugą zaś część – jako jej krytykę. Ponoć widać, jak car zatraca się w żądzy władzy i przeradza się w tyrana.
Otóż nie – Fraa naprawdę, ale to naprawdę niczego takiego nie widzi. Nie widzi tej nadzwyczajnej krytyki. Dla kawiarki Iwan od początku do samego końca jest bohaterem jak najbardziej pozytywnym. Owszem, nie tak silnym, jak się zdawał. Owszem, złamanym śmiercią żony i zdradą wszystkich osób, którym ufał, choćby najlepszego przyjaciela, Kurbskiego (Michaił Nazwanow). Nieco hamletyzującym. Ale pozytywnym.
Przede wszystkim, gdyby chcieć pokazywać cara od złej strony, można by naprawdę rozhuśtać się z obrazami mordowanego ludu i prześladowanych bojarów, a nawet można by nieco uskubać z prywatnego życia Iwana, wskazując na jego liczne żony i kochanki. Tymczasem Eisenstein koncentruje się na grupce bojarów, których narzekanie na okrucieństwo cara jest tak naprawdę cośkolwiek bezczelne: no bo jak może marudzić ktoś, kto najpierw otruł matkę młodziutkiego Iwana, potem przez ileś lat spiskował przeciwko niemu samemu i skłaniał się nawet ku sprzedaniu części ziem ruskich chanowi krymskiemu? Chyba oczywiste, że na miejscu cara każdy podjąłby w końcu decyzję o wyeliminowaniu takich poddanych i byłoby to decyzją ze wszech miar słuszną. W filmie nie ma mowy o prześladowaniu bogom ducha winnych ludzi. Pretensje bojarów jawią się jako śmieszne i żałosne, bo wyraźnie jest podkreślone (w scenie, w której metropolita moskiewski, Filip II – grany przez Andrieja Abrikosowa – odmawia Iwanowi błogosławieństwa), że to ich – tych wszystkich spiskowców – wina, że car stał się Groźny. Sami ukręcili pętlę na własne szyje.
Dla kawiarki tak naprawdę jedynym, na co mógłby narzekać Stalin, było pozbawienie cara początkowej siły i niezachwianej wiary w słuszność własnych poczynań. Z drugiej strony, gdyby Eisenstein nie obdarzył Iwana wszystkimi tymi rozterkami i wątpliwościami, bohater wyszedłby papierowy i boleśnie nieprawdopodobny pod względem psychologicznym. Tymczasem – mimo całej teatralności filmu – postać cara jest niesamowicie wiarygodna i przejmująca, a widz odczuwa współczucie w obliczu tak ogromnej tragedii zdradzonego, osamotnionego i zaszczutego władcy, który mimo wszystko robi swoje.

kadr z filmu Iwan Groźny
Tu Fraa dociera do jeszcze jednego zagadnienia: stylistyki całego filmu.
Trudno tak naprawdę nazwać to do końca „filmem”. Jest to raczej widowisko, spektakl – gestykulacja i mimika bohaterów jest niezwykle teatralna. Wybałuszone spojrzenia i wzniesione ręce mogą w niektórych widzach wzbudzać wesołość, ale kawiarce bardzo się to podobało. Trochę jak w Nosferatu: Symfonia Grozy, tylko bardziej. Bohaterowie często przyjmują pozy, które nie znajdują żadnego logicznego uzasadnienia oprócz takiego, że to estetycznie wygląda dla widza. Jeśli ktoś kojarzy przedstawienie Rowan Atkinson przed publicznością i skecz, jak to Atkinson pokazywał przykłady bohaterów Shakespeare'owskich, to na pewno kojarzy też motyw trucia. I naprawdę – właśnie tak wyglądało trucie w Iwanie Groźnym – Fraa czekała jeszcze tylko na zamieszanie zawartości kielicha palcem.
Istotną rolę gra światło: postacie często są oświetlone od spodu, a kładące się na twarzach, długie cienie nadają im tajemniczego, demonicznego wyrazu. Bywa, że właśnie cienie mówią o bohaterach więcej, niż oni sami.
Prawda jest taka, że jeśli zatrzymywać film w losowych momentach, to niemal każda scena, każdy kadr może robić za samodzielny, pełen ekspresji i wyrazu obraz, który niesie ogromny ładunek informacji o bohaterach i relacjach między nimi.
Warto też zwrócić uwagę na muzykę Siergieja Prokofiewa, w którą Iwan Groźny obfituje, a która fantastycznie buduje nastrój wielu scen.

Podsumowując ten – chaotyczny nieco – wpis: Fraa jest zachwycona ostatnim dziełem Eisensteina. Reżyser pokazał cara bardzo pozytywnie, nie pozbawiając go charakteru i szczypty diaboliczności. Niesamowite zdjęcia, operowanie światłem i kolorem robi duże wrażenie, a teatralność sprawia, że Iwan Groźny wymyka się kategorii filmu i funkcjonuje jako niesamowity pełen bardzo silnych emocji spektakl, w którym widz śledzi stopniową przemianę jednego z najsłynniejszych carów Rosji.
Pełne 10/10, bo nie godzi się mniej.






Będzie silny, wszyscy uznają.
Trzeba, żeby silny nie był.

2 komentarze:

  1. Czemu mnie olewa? ;(

    Film ląduje na szczycie listy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie olewa - wiesz dobrze (bo na pewno Ci mówiłam nie raz), że masz nadprzyrodzoną moc o nazwie Dzwonienie-Kiedy-Jestem-W-Toalecie. :P Po południu oddzwonię, bo zawsze tak mówię, jak nie mogę odebrać, a potem zapominam. :)

    A film zdecydowanie na szczyt listy. :) W hipermarketach to bywa, myśmy kupili chyba w Leclercu. Byłoby z kim w końcu o tym pogadać - bo Ulv się tłumaczył, że on e-ee, no bo nie widział, ale jak proponowałam, żeby obejrzał, to jakoś się nie kwapił. :D :P
    Film z rodzaju tych, z których można by pisać wypracowania na fakultet z p. Świątek. ;)

    No. ^^

    (w ogóle to zapomniałam jeszcze napisać o świetnej charakteryzacji Czerkasowa - ja myślałam na początku, że Iwana grało z dwóch czy trzech aktorów - suuuuuper to jest! :) I te rzęsy! :D )

    PS. Wiedziałaś, że Cejrowski skończył Frycza? :o

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...