Mousquetaires du Roy - pudełko |
Fraa jest
miłośniczką twórczości Aleksandra Dumas i się tego nie wstydzi.
Zaczęło się chyba od tego, że kawiarka, młodym dziewczątkiem
będąc, przeczytała dość wiekowe wydanie Trzech muszkieterów
z pięknymi ilustracjami Skarżyńskiego. A później poszło
lawinowo: Józef Balsamo, Dwadzieścia lat później,
Dwie Diany i inne, że już Fraa nawet nie wspomni o
arcygenialnym Hrabim Monte Christo, która to powieść
pozostaje jedną z ulubionych kawiarczych lektur ever.
Łatwo więc się
domyślić, że wydana przez Rio Grande Games w 2010 roku gra
Mousquetaires du Roy zwróciła uwagę kawiarki i –
jak się okazało – nie tylko jej.
Wśród gier
planszowych bardzo łatwo o znalezienie czegoś w klimatach fantasy.
Będzie to, oczywiście, lepsze lub gorsze, ale ogólna atmosfera
zbliżona: estetyka okołośredniowieczna, fantastyczne stwory oraz
herosi w rogatych naramiennikach i pancernych bikini. Dość łatwo
też znaleźć grę utrzymaną w konwencji sci-fi. Dlatego tak cenny
jest każdy tytuł odbiegający jakoś od tych najprostszych
schematów: Ghost Stories czy Arkham Horror w jakiś
sposób się wybijają. Jeszcze bardziej chyba wybija się właśnie
Mousquetaires du Roy – gra przeznaczona dla miłośników
opowieści płaszcza i szpady, wpasowująca się w pewną – pustą
do tej pory – planszówkową niszę.
Jest to gra oparta na
Trzech muszkieterach Dumasa, a więc gracze spotkają tam
dobrze znanych bohaterów: Atosa, Portosa, Aramisa i Gaskończyka
d'Artagnana, jak również Milady de Winter wraz z przyległościami.
Wątków jest kilka:
trwa oblężenie la Rochelle, królowa pilnie musi odzyskać
diamenty, w których ma się zaprezentować na nadchodzącym
przyjęciu, a Milady wraz z kardynałem Richelieu knuje przeciwko Jej
Wysokości, muszkieterom oraz Konstancji. D'Artagnan, Atos, Portos i
Aramis muszą mocno się uwijać, żeby jednocześnie pilnować
sytuacji na planszy i zdążyć odzyskać naszyjnik przed balem.
Tu trzeba dodać, że
jedynie misje z diamentami zapewniają muszkieterom zwycięstwo –
wszystkie pozostałe warunki mogą jedynie doprowadzić do ich
porażki.
Teraz po kolei:
W podstawowej
kombinacji, gra przeznaczona jest dla 2-5 graczy, z których jeden
wciela się w Milady, a pozostali w czterech muszkieterów. Wyjątkiem
jest sytuacja, w której bawią się cztery osoby, wtedy na planszy –
poza Milady – znajdzie się trzech muszkieterów, bez d'Artagnana.
Od tego schematu są
dwa odstępstwa: po pierwsze, jako szósta postać może dołączyć
de Tréville, kapitan
muszkieterów, co umożliwia zabawę w jeszcze większym gronie. Po
drugie zaś, tak naprawdę można
grać bez oddzielnego delikwenta kontrolującego Milady. Jej akcje
wtedy odbywają się losowo, niektóre zasady są lekko
zmodyfikowane, a gracze koncentrują się na kooperacji. Tym sposobem
rozgrywka staje się możliwa nawet dla jednej osoby.
Tu trzeba zaznaczyć,
że im mniej graczy, tym bardziej trzeba uważać, bo łatwo się
pogubić: kawiarce nie było łatwo kontrolować naraz całą czwórkę
panów i dość często – przynajmniej na początku – gubiła się
w akcjach i turach. Z czasem, na szczęście, da się do tego
przyzwyczaić. Tym niemniej niezłym pomysłem na dłuższą metę
mogą się okazać żetony tur, takie jak te wykonane przez gracza i
zaprezentowane na portalu BoardGameGeek:
(źródło) |
W
ogóle zasady gry nie należą do najprostszych i na pierwszy rzut
oka wydaje się, że muszkieterowie są bez szans, jednak ze
wszystkim można się oswoić już w czasie pierwszej rozgrywki.
No
właśnie – wrażenia z samej gry:
Przede
wszystkim Fraa musi przyznać, że po otwarciu pudełka nie ma
ekstazy. Gabarytami jest ono zbliżone do tego z Runebound,
ale, prawdę mówiąc, elementy gry nie rozpychają go zanadto. Ba!
Właściwie jest sporo luzu, który dodatkowo rzuca się w oczy ze
względu na kształt samego wnętrza pudełka: inaczej niż w
Runebound, tutaj po schowaniu wszystkich elementów plansza
przechyla się na jedną stronę i całość „wyrównuje się”
chyba dopiero po zamknięciu, kiedy drugi koniec planszy nie może
wystawać ku górze.
Tym
niemniej nie można zarzucić Mousquetairs du Roy, że ma mało
elementów: ponad sto kart i siedemdziesiąt żetonów, figurki
muszkieterów i Milady, kostki, do tego dochodzi klepsydra i piękne
karty postaci, jak również oczywiście plansza i instrukcja po
angielsku.
Wszystkie
elementy są wykonane bardzo ładnie, a portrety postaci podobają
się kawiarce niemal tak jak te z ilustracji Skarżyńskiego. Choć,
oczywiście, kontrolując dwóch czy więcej muszkieterów pewnie
trudniej się wczuć i istotnie odgrywać postacie (byłoby to
cokolwiek schizofreniczne), to jednak klimat powieści Dumasa został
w grze zachowany.
Czas rozgrywki to
mniej-więcej do dziewięćdziesięciu minut, oczywiście zakładając,
że wszyscy gracze już znają reguły.
Dodatkowo zasady można
modyfikować celem ułatwienia lub utrudnienia zabawy muszkieterom,
co daje spore możliwości, jeśli chodzi o urozmaicanie sobie gry.
Mousquetairs du Roy
nie jest może szczególnie prosta (zwłaszcza na początku), ale
daje dużo radości i niesamowicie wciąga. Jeśli dorzucić do tego
fakt, że celuje w tak mało uczęszczane klimaty, jak powieści
Dumasa, Fraa z czystym sumieniem daje 9/10, bo w istocie gra jest rewelacyjna.
1625.
D'Artagnan, a young man fresh out of Gascony with ambitions of
becoming a musketeer for the King – a „Mousquetaire du Roy” –
makes the acquaintance of Athos, Aramis, Porthos and the beautiful
Constance, linen maid of the Queen. Soon he finds himself at the
heart of an adventure with France's destiny at stake. Indeed,
Cardinal Richelieu, prime minister to King Louis XIII, will stop at
nothing to discredit the Queen of France in order to further
strenghten his power in the country. To that end, he has arranged a
grand ball where the Queen will be expected to wear the magnificent
diamond jewelry given to her by her husband. Unfortunately, she has
impulsively given the jewels to her lover, the Duke of Buckingham.
(...)
Można dodać, że popychla Milady z reguły mają lepsze statystyki niż sami muszkieterowie, że jej ochroniarz jest wypaśny i że wygraliśmy tylko dlatego, że losowa Milady miała horendalnego pecha z pułapkami, eventami i rzutami. No i dlatego, że raz zdaje się przegapiliśmy jej turę pod koniec :D
OdpowiedzUsuńNie mają lepszych statystyk - ci z lepszymi statystykami to coś w rodzaju bossów (jak de Wardes czy jakoś tak...).
OdpowiedzUsuńNie przegapiliśmy chyba tury, acz fakt, że z pułapkami miała pecha^^
A można wygrać przyległości (czy raczej odległości)Lady de Winter? Jak wiekowo lokowana jest gra?
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, dopuszczalna od dwunastego roku życia, więc nie ma mowy o żadnych odległościach. ;]
OdpowiedzUsuńMasz wielu czytaczy poniżej 12 roku życia? :)
OdpowiedzUsuń