Autor: Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski
Tytuł: Cena nieważkości. Kulisy lotu
Polaka w kosmos
Miejsce
i rok wydania: Warszawa
2018
Wydawca: Agora SA
Od
dawna wiedziałam, że powiedzenie o nieocenianiu książki po okładce jest
zupełnie bez sensu. Jasne, może okładka nie daje stuprocentowej gwarancji
sukcesu, ale muszę przyznać, że u mnie zazwyczaj się sprawdza – od czasu
kupienia Drogi goblina Jima Hinesa wyłącznie na podstawie okładki. Toteż
pozwoliłam sobie kierować się dokładnie tym samym, kiedy zobaczyłam promocję na
reportaż Cena nieważkości…. No bo tak: nie czytałam dotąd żadnego tekstu
ani Dariusza Kortko, ani Marcina Pietraszewskiego. Prawdę mówiąc, nawet nie
bardzo kojarzyłam nazwiska. Co więcej, nie czytałam Ciężaru nieważkości
Mirosława Hermaszewskiego, więc nawet nie bardzo wiedziałam, do czego nawiązuje
tytuł.
No
ale okładka jest naprawdę ładna (dlatego mam ebooka – równie mądra decyzja co
przy okazji Króla Wron Szymona Kruga), więc uznałam, że hej: lot w
kosmos, co może pójść źle?
Całkiem
szczerze, to na początku reportaż mnie nie ujął. W gruncie rzeczy – irytowała
mnie narracja. Odnosiłam wrażenie, że reportażysta głównie usiłował przyszpanować
przed czytelnikiem tym, ile to on pił z rosyjskimi oficjelami i
funkcjonariuszami. I pamiętam, że ze sporą dozą zniechęcenia pomyślałam sobie wówczas,
że Książek to to nie jest.
Na
szczęście jednak to był tylko stosunkowo niefortunny początek. Reportaż stopniowo
się rozkręca i strona po str- cóż, procent po procencie lektura była bardziej wciągająca.
Oczywiście,
sam lot Polaka w kosmos byłby stosunkowo wąskim tematem i trudno by było w
ciekawy sposób wypełnić nim książkę – toteż w gruncie rzeczy to tylko jeden z
rozmaitych wątków, z którymi można się zapoznać czytając reportaż. W ogóle
trochę czasu mija, zanim na scenę wkroczy tytułowy bohater, czyli Mirosław
Hermaszewski. Najpierw autorzy przytaczają wcześniejszy przebieg kosmicznego
wyścigu i przybliżają kontekst społeczno-polityczny. Zanim pojawi się Polak,
dużo uwagi poświęcono chociażby Jurijowi Gagarinowi. Zresztą, później temat znów
się rozgałęzia – autorzy zostawiają polskiego kosmonautę, gdy ten w chwale
wraca na Ziemię i zaczyna jeździć od miasta do miasta, żeby opowiadać o
kosmosach i rozdawać autografy. Czytelnik zaś poznaje ciąg dalszy historii, w której
przez pewien czas Hermaszewski się nie pojawi. A kiedy się pojawi, będzie to
już bardziej gorzkie i zdecydowanie mniej związane z kosmosem.
Władimir Komarow przeczuwa, że to może być samobójcza misja. Start jego statku obserwuje Jarosław Gołowanow, dziennikarz, niedoszły kosmonauta. – Komarow był w depresji, nie uśmiechał się, nie żartował, był bardzo przybity. Wiedział o błędach w konstrukcji statku – mówi.
Jeśli
mam być szczera, to chyba te wszystkie historie wokół całego podboju kosmosu
były dla mnie ciekawsze niż stricte wątek Hermaszewskiego (za wyjątkiem
anegdoty o Armstrongu – była głupia i koszmarnie naciągana). No bo cóż – Polak był
jednym z wielu kandydatów, w dodatku wcale nie najlepszym, a jego lot nie był w
zasadzie tak spektakularny na tle takich osiągnięć jak pierwszy człowiek w przestrzeni
kosmicznej czy pierwszy człowiek na Księżycu. Ale przytoczenie kolejnych błędów
i katastrof poszczególnych misji jest jednak dość przerażające, szczególnie
przez kontrast pomiędzy przyczynami tych tragedii (zazwyczaj to coś w rodzaju „wiemy,
że rakieta jest na sznurek i gumę do żucia, ale musimy zdążyć na święto, żeby
fajnie wyglądało”) a skutkami – czyli mnóstwem bezsensownych zgonów. A pośród
tego wszystkiego tak niesamowite historie jak Leonowa, który przeżył wbrew
wszystkiemu.
A
już szczególnie ciekawa była historia wspomnianego już Gagarina. Przyznam, że
nawet nie wiedziałam, że z jego śmiercią wiązała się jakaś tajemnica. Obiło mi
się tylko, że zginął w katastrofie lotniczej. A tymczasem to jest dużo większa
sprawa, w dodatku odtajniona stosunkowo niedawno. Dla samego tego warto
przeczytać reportaż.
Podejrzewam,
że dla osób solidniej wgryzionych w temat Cena nieważkości może nie wydawać
się szczególnie odkrywcza. Nawet ja, która tematem interesuję się tak trochę „przy
okazji”, znałam część podanych przez autorów faktów. Ale to w niczym nie
przeszkadza: reportaż jest napisany ciekawie, miejscami nawet budzi emocje, a
taka powtórka z historii zawsze się przyda. Autorzy przybliżają zarówno kulisy
lotu Polaka w kosmos, jak i kulisy lotów w kosmos w ogóle, a także szczegóły
funkcjonowania Związku Radzieckiego i życia w PRLu. Dla mnie była to ze wszech
miar wciągająca wycieczka.
Jakże
to będzie w roku 2000? Ilu Polaków będzie latać wokół Ziemi, ilu badać tajniki
kosmosu? Jakże to dziwne i potężne będzie widowisko – posunie chyba tak daleko „bryłę
świata”, że nawet sobie tego wyobrazić nie możemy.
Brzmi jak #czytałabym. Komarow to z jakiegoś powodu postać, do której mam ogromny sentyment, a chć historię Leonowa znam dość szczegółowo, to nigdy dość, bo jest niesamowita. Dzięki za polecajkę!
OdpowiedzUsuńBardzo warto :) (mam mobi, gdybyś była zainteresowana^^). Do Komarowa takoż mam sentyment, nawet znam powód: chodziłam do podstawówki jego imienia. I zawsze mi było strasznie szkoda, że w 1999 zmienili na Zawiszy Czarnego, bo kurde kamaaaaan, nie mówimy o żadnym zbrodniarzu wojennym, tylko o kosmonaucie. Co on kogo uwierał?
UsuńMój sentyment chyba przez to życzenie pogrzebu z otwartą trumną.
Usuń