sobota, 12 lipca 2014

Chwila dla Wewnętrznego Grafomana

Z pewnym opóźnieniem, ale przyszedł czas, by wreszcie pojarać się kolejnym sukcesem w NaNoWriMo.
Część osób zapewne orientuje się, że pisałam i co pisałam – space operę A ono się pali!, osadzoną zasadniczo w settingu z poprzednich NaNoPowieści (które były czystym i nieskrępowanym fantasy), choć może zbyt wyraźnie tego nie widać… no, poza głównym bohaterem, którym był Złotousty (występujący tym razem jako Ehtiyat Lahn) – bohater z Który tchnieniem stworzył Lewiatany, rzeczy pisanej w 2011 r. i będącej moim pierwszym NaNoSukcesem.
Nie ukrywam, że z pewnym trudem rozstaję się w tym momencie z kapitanem Botree, bo polubiłam dziada. Jeśli idzie o Złotoustego, to mam na niego plan bodaj w 2017 r. czy coś takiego… TAK, pomysły na NaNo mam ogólnie chyba do 2018.
W tym roku: ennici (o których parę słów pojawiło się w Pogłoskach o mojej śmierci) z Enną Rudym na czele, a także – tak właśnie! – wampiry. Dużo wampirów. No i muszę troszkę sobie odświeżyć skandynawskie mity, bo kiedyś trochę dziabałam temat, ale już niewiele pamiętam. Tak czy owak – będzie mrocznie. Mwahaha!

Prywatnym celem w zeszłorocznym NaNoWriMo było napisanie nie pięćdziesięciu, a siedemdziesięciu tysięcy słów – cel ten zresztą osiągnęłam. Trudność polegała na tym, że koniec końców musiałam dwa rozdziały napisać od nowa, nim zdecydowałabym się pchnąć A ono się pali! do CreateSpace. Innym kłopotem był fakt, że kod do CreateSpace tym razem gwarantował jedynie dwa darmowe egzemplarze, a nie pięć, jak poprzednio. Ale dzięki uprzejmości Siem dostałam drugi kod, więc wszyscy chętni zostali obdarowani, a co! Trzeba utwardzać ten swój świeży beton. I dedykacje nawet były, hah!


Pakiet fotek, coby tradycji stało się zadość.

Tym razem zrobiłam dwie wersje okładki - z kapitanem Botree...
...i ze Złotoustym... znaczy z Lahnem.
Lahn bardziej.
I kapitan Botree.
Kapitan z innej strony. Bo lubię kapitana, no!
Zadnia strona okładki.
I obrazki nawet były!
Po każdym rozdziale, ot co. 
Mój cały dotychczasowy NaNoUrobek.
Wewnętrzny Grafoman puchnie z dumy.

10 komentarzy:

  1. Jesteś z Trójmiasta, prawda? Byłaby kiedyś szansa, żebym mogła pożyczyć taki ładny NaNoUrobek celem przeczytania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasadniczo nie widzę przeciwwskazań, przy czym jeśli Ci wygodniej, to mogę po prostu podesłać pdfa, mobi czy cokolwiek :)
      Ale podkreślę, bo nie wiem, czy w pełni uświadamiasz sobie, na co się piszesz: to jest NaNo. ;)

      Usuń
    2. Wiem i właśnie chcę zobaczyć, jak takie NaNo wygląda od środka. :P Ale to jeszcze kiedyś, bo na razie muszę zanihilować Diunę i Ślepowidzenie, ale potem chętnie bym pożyczyła albo poczytała w pdf-ie.

      Usuń
    3. Nie ma sprawy, daj znać, jak będziesz gotowa ;) Tylko jeśli dopadniesz papierowego Lewiatana, to uprzedzam: obowiązkowy wpis ;D To mój NaNoPamiętniczek ;)

      Usuń
  2. Kurczę, Fraa, moje gratulacje dla wewnętrznego grafomana!
    My tu pitu-pitu, a Tyś rasowy Twórca (:

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam pierwszy egzemplarz z autografem ^^ Trzeba było nieco pobiegać dokoła autorki, ale się udało ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratki nano.
    A poza tym super nagłówek bloga z połączeniem MV i kosmosu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Gratulacje! Ja z chęcią chciałbym, gdyby się dało jakieś mobi czy cuś:) NaNoWriMo próbowałem, ale poległem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne ;) Któroroczne NaNo pan sobie życzy? ^^
      No i cóż... Na szczęście w tym roku też jest listopad, to daje kolejną szansę. :) Za pierwszym razem też poległam. Może niektórzy po prostu muszą się przez rok rozkręcać. ;)

      Usuń
  6. JARAM SIĘ! Lajk a fioniks!

    Kiedy dostanę w łapki? *___________________* Bo dla mnie to chyba najbardziej oczekiwana książka roku! :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...