wtorek, 18 maja 2010

ZaFraapowana filmami (28) - "Bibliotekarz: tajemnica włóczni"

Fraa lubi przygody Indiany Jonesa. Nie jakoś fanatycznie, ale lubi. Są dość radośnie przewidywalne, dużo akcji, stare ruiny i rozliczenie z kolejnymi legendami. W sam raz na długie, zimowe wieczory. Ale o ile Indianę Fraa lubi, o tyle wszelkich pociotków z tej kategorii już nie – a więc żaden tam Skarb Narodów, żadna Lara Croft czy... No dobrze, Fraa nie pamięta tytułu, ale był jeszcze taki głupawy serial o jakiejś dzielnej pani archeolog czy nauczycielce... W każdym razie też śmigała po grobowcach i ratowała świat przed zagładą.
Tym niemniej, ponieważ Fraa czuje się blisko związana z instytucją biblioteki, od dłuższego czasu (ściślej ujmując: od momentu, kiedy zobaczyła gdzieś przypadkiem plakat) nosiła się z zamiarem obejrzenia filmu pod chwytliwym tytułem: Bibliotekarz. I chociaż kojarzyło jej się to głównie z:


...to jednak ostatecznie Fraa zrealizowała swój szczwany plan.
Obejrzała.

Bibliotekarz
Najbardziej przerażające było to, że Fraa się naprawdę świetnie bawiła oglądając film Bibliotekarz: tajemnica włóczni (The Librarian: Quest for the Spear) z roku 2004, w reżyserii Petera Winthera.
Co odróżnia tę produkcję od innych tworów o poszukiwaczach skarbów, to dystans do materiału. Fraa nie wie czy to przez przypadek tak wyszło, czy celowo, ale film sprawiał wrażenie zrobionego z przymrużeniem oka. Poszczególne elementy są tak banalne, tak wpisują się w kanon, że aż przez to robią się zabawne.
Jako pewną odmianę zaś należy poczytywać fakt, że najbardziej komiczną postacią nie jest – tak jak to się zazwyczaj robi – ktoś z drugiego planu, a sam główny bohater. Nie jest to żaden twardy poszukiwacz przygód, ale niepozorny mól książkowy, który ma potężne problemy w relacjach międzyludzkich. Jedyne co robi, to czyta i się uczy. Nauka jest jego jedyną namiętnością. Wyrwany z uniwersytetu jest zagubiony jak pijane dziecko we mgle.

Ale Fraa zaczęła oczywiście od zadka strony.
Po kolei: widz poznaje studenta Flynna Carsena (Noah Wyle, znany być może niektórym z Ostrego Dyżuru), który skończył pierdylion fakultetów i tak właściwie, to wszyscy mają go dość, bo Flynn nie chce przestać studiować, chociaż wszystko co tylko się dało, on już wie. Po dramatycznej przeprawie z wykładowcą, Flynn dostaje zaliczenie z kolejnego fakultetu o pół roku za wcześnie – i zaczyna się trauma, bo bohater nie wie gdzie się podziać. Aż w końcu dostaje ofertę pracy w bibliotece.
Już w rozmowie kwalifikacyjnej objawiają się dwie kwestie:

  • Pracownica biblioteki, która przyjmuje kandydatów na rozmowę, niejaka Charlene, to nikt inny jak Jane Curtin, czyli Mary Margaret Albright z Trzeciej Planety od Słońca. Może to nie ma wielkiego znaczenia, ale Fraa zawsze miała sentyment do tego serialu, a ujrzenie w filmie znajomej twarzy cieszy.
  • Przy Flynnie każdy Sherlock Holmes może się schować. Flynn kosi i miażdży swoją dedukcją i spostrzegawczością. Zresztą ta jego cecha jest zaakcentowana również w późniejszych partiach filmu. Flynnowi wystarczy rzut oka na otoczenie, a opowie obcej osobie historię jej życia, chorób, wymieni liczbę jej potomstwa i określi precyzyjnie szerokość geograficzną, na jakiej akurat się znajdują. Jest to tak naiwne, że aż trudno się do tego przyczepić. Po prostu tak jest i już. Kropka. Przyjmuje się to z uśmiechem.

Kiedy już bohater otrzymuje pracę, okazuje się, że tu nie chodzi o zwykłą bibliotekę. Flynn ma pracować w sali, w której zgromadzone są takie bibeloty, jak prawdziwa Arka Przymierza, święty Graal, Puszka Pandory, jedna trzecia włóczni, którą przebito bok Chrystusa, Excalibur (wraz z głazem, w który jest wbity), a także przedmioty typu jet-pack. Skumulowaniem legendarnych artefaktów przebija więc wszystkie inne tego typu filmy razem wzięte.

Prawdziwa akcja zaczyna się, kiedy Braterstwo Węża (stosownie mroczna i bluźniercza nazwa, gdyby ktoś wątpił, kto w tej bajce jest czarnym charakterem) wykrada część Włóczni Przeznaczenia i wszystko wskazuje na to, że zamierza odnaleźć pozostałe dwa kawałki, żeby – przy pomocy skompletowanego artefaktu – zdobyć władzę nad światem.
Flynn zostaje brutalnie wrzucony w wir zdarzeń i zwiedzi kawał świata, a także dokona rzeczy, które do tej pory uważał za niemożliwe, żeby przeszkodzić Bractwu w osiągnięciu celu. W wyprawie będzie mu towarzyszyć twarda kobitka, Nicole Noone (Sonya Walger). Podział ról jest jasny: Flynn jest mózgiem, Nicole jest mięśniami. Znów: konwencja, drodzy Państwo, „konwencja zobowiązuje”, jak to powiedział Grek Dimitri.

Są zagadki starożytnych ludów, jest klasyczny, rozklekotany most, jest też ścigające bohaterów Bractwo Węża...
Przy finalnej walce warto zauważyć pewną rzecz, która jest zresztą ogólną tendencją w filmach: zazwyczaj po jasnej stronie Szmocy jest jakaś nadzwyczajna kobieta. Po ciemnej stronie wtedy też pojawia się jakaś kobieta i w kulminacyjnej scenie dwie panie poniewierają się gdzieś na uboczu, z dala od panów. Generalnie panowie pań nie biją. To stosunkowo urocze, że – choć widz ma do czynienia z bezlitosną szajką złodziei i morderców – nadal do poturbowania kobiety jest odsyłana samiczka. Jednak pan bijący panią na ekranie ewidentnie stanowi niepożądany widok.

Cóż można więcej powiedzieć o filmie poza tym, że główny bohater w parę minut rozwiązuje zagadki, nad którymi ludzkość głowi się kilka tysięcy lat?
Bibliotekarz: tajemnica włóczni jest doprawdy urokliwym dziełkiem. Świadomym pewnej dozy (no dobrze, całkiem pokaźnej dozy) kiczu, ale zamiast uciekać od tego i wpędzać się w coś poważniejszego, radośnie kroczy prosto w paszczę tandety i przewidywalności, dając widzowi nieco ponad półtorej godziny czystej, niczym nieskrępowanej radochy.
I wiecie co, Państwo?
Fraa zamierza obejrzeć kolejne części, ot co! I się tego nie wstydzi!





– Święty Graal... Rozbiłem Święgo Graala? Rozbiłem Świętego Graala pierwszego dnia pracy?

– Zrobił pan to...? Aby zniszczyć legendę, potrzeba trochę więcej, niż uderzenie w podłogę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...