(źródło) |
Ulubiona książka, którą zekranizowano.
Hobbit. Tak, wiem, jeszcze tak do
końca go nie zekranizowano, ale bliżej jak dalej, więc się liczy. Hobbit to rewelacyjna opowieść o
chciwości, lojalności i przyjaźni, w cudowny sposób pozbawiona nachalnego
moralizatorstwa. Bywa zabawna, ale z czasem nastrój staje się coraz „cięższy”,
im bliżej bohaterowie są skarbu. Fabuła nie jest rozmemłana milionem innych
wątków (np. miłosnych…), dzięki czemu czytelnik koncentruje się na wyprawie i
przemianach, jakie ona wywołuje w krasnoludach i jednym małym hobbicie.
Co mogę powiedzieć o samej ekranizacji? Cóż, na
pewno nic, czego nie napisałabym już w poprzednich notkach. Do niedawna byłam
pełna optymizmu i szczerej wiary w to, że to będzie naprawdę świetna
ekranizacja, to teraz jednak jestem nieco bardziej sceptyczna. I mam dziwne
wrażenie, jakby Peter Jackson wraz z resztą ekipy nie do końca wiedział, na co
się zdecydować. Pierwsza część – mimo dorzucenia paru elementów – zasadniczo była
bardzo wierna książce, z piosenkami włącznie. Ludzie często zarzucali jej, że
nie może się zdecydować między poważną, epicką historią na miarę Władcy… a wesołą opowiastką dla dzieci, ale
mnie to wcale tam nie uderzyło. Natomiast teraz mnie uderza, że niekonsekwencja
rysuje się między dwiema częściami tego samego cyklu: jest dość wierna jedynka,
a zaraz potem dwójka, w której scenarzystę najwyraźniej poniosło, co owocuje
jakimś miniaturowym romansem na orzechach z dodatkiem kilku garści slapstickowego
bzduryzmu.
Ale to nieistotne. To znaczy jasne, chciałabym,
żeby całość ociekała zajebistością, ale jeśli będzie trzeba, wyprę resztę i
będę się jarać samą Niezwykłą podróżą.
Grunt, że w ogóle się za to wzięli i się starają.
Łee, osobiście na pewno nie wskazałbym Hobbita :(. I do tego jest to nie skończony film. Jest tyle wybitnych ekranizacji powieści, które czytałem. "Działa Nawarony", "Odyseja Kosmiczna", "Quo Vadis", "Przeminęło z Wiatrem", "Ben Hur", "Ojciec Chrzestny". To tylko kilka. Naprawdę nie wiedział bym co wybrać tyle tego w sumie jest.
OdpowiedzUsuń"Działa Nawarony" - ani nie widziałam, ani nie czytałam
Usuń"Odyseja kosmiczna" - film mi się nie podobał
"Quo Vadis" - nie urzekło mnie
"Przeminęło z wiatrem" - film oglądałam za dzieciaka, znudził mnie
"Ben Hur" - nie oglądałam
"Ojciec chrzestny" - nie czytałam
i takie tam. ;] Owszem, dla mnie "Hobbit" wymiata. Nie dlatego, że ma zajebistą ekranizację - w sumie (tak myślę) nie o to było pytanie. Wymieniłam "Hobbita", bo to jedna z moich ulubionych książek z niezłą ekranizacją (póki co).
A, faktycznie. Z tekstu nie wynikało, że chodzi o ulubioną książkę, ale z tytułu notki tak. Choć ten challange dziwny, bo prawie każdą niezłą książkę zekranizowano O.o. W tym wypadku rozumiem wybór, bo Hobbit to świetna książka i w kategorii fantasy chyba faktycznie najlepsza z ekranizacją.
Usuń