Ulubiony cytat z ulubionej książki.
Zacznę od:
Ale przede wszystkim pragnę zaprotestować: to
oszustwo jest. „Ulubiona książka” to pytanie nr 30. Jakim więc prawem ja dwa
tygodnie wcześniej mam dawać z niej cytat?! Powiedzmy więc, że nie będę
traktować tego zbyt dosłownie.
I tu kolejny problem: prawda jest taka, że cytaty
z czytanych książek ogarniam jakoś od lutego 2010 r., czyli od kiedy zaczęłam
prowadzić bloga. Wcześniej nawet jeśli sobie coś zaznaczałam, to zapominałam o
cytacie z chwilą odłożenia lektury na półkę czy oddania do biblioteki. Toteż
starsze cytaty zaginęły w otchłaniach niepamięci, natomiast te z ostatnich
czterech lat… no, i tak jest ich za dużo.
Niektóre cytaty są właściwie proste, nie niosą
żadnego głębokiego przesłania, ot: zwykła ilustracja jakiejś mechanicznej,
bezsensownej czynności… i właśnie z tego względu zwróciły moją uwagę. Jest w
nich coś niezrozumiałego i przygnębiającego, inaczej tego nie umiem wyjaśnić.
Na przykład Zakład doktora Vliperdiusa Lema (z Opowiadań Ijona Tichego):
„Opuściwszy altanę, jakiś czas przyglądałem się łabędziom. Obok mnie jakiś dziwak rzucał im pocięte kawałki drutu. Powiedziałem, że łabędzie nie jadają tego.– Nie zależy mi na tym, by go jadły – odparł, kontynuując swą czynność.– Ale mogą się udławić, byłaby szkoda – rzekłem.– Nie udławią się, bo drut tonie. Jest cięższy od wody – wyjaśnił rzeczowo.– Więc po co pan go rzuca?– Bo lubię karmić łabędzie.”
Niektóre cytaty, jak mniemam, mają dla mnie
znaczenie tylko dlatego, że pochodzą z jakiejś sceny, która mnie wyjątkowo
trzepnęła – w większości tak to wygląda u Clarke’a. W poniższym przykładzie po
prostu to była niesamowita scena, a bez jej znajomości cytat pewnie może
brzmieć… cóż, głównie mętnie i nijako, skoro to właśnie podsumowanie
wspomnianej sytuacji (Miasto i Gwiazdy):
„Alvin miał nigdy nie zapomnieć tego nieziemskiego spotkania, podczas którego Hilvar składał powoli ze strzępów historię Mistrza, proteinowy polip szukał po omacku słów, ciemne wody jeziora z pluskiem omywały ruiny Shalmirane, a trójoki robot obserwował ich swym nieruchomym wzrokiem.”
Skoro już o Clarke’u mowa, trudno żebym nie wspomniała
o jednych z najsłynniejszych słów, jakie zdarzyło mu się napisać (2001: Odyseja kosmiczna):
„Oko Japetusa mrugnęło, usuwając jak gdyby drobinę drażniącego kurzu. David Bowman miał czas na wypowiedzenie jednego niedokończonego zdania, którego ludzie czekający w Centrum Sterowania Lotem, oddalonym o dziewięćset milionów mil i osiemdziesiąt minut w przyszłość, nigdy nie zapomną:– To jest puste, ciągnie się w nieskończoność i… o mój Boże, tam jest pełno gwiazd!”
Ale, powiedzmy, można też szukać czegoś bardziej
humorystycznego. Totalnie uwielbiam rozmowę z Hobbita Tolkiena:
„— Dlaczego ty i twoi przyjaciele po trzykroć usiłowaliście napaść na moich ucztujących poddanych? — spytał król.— Nie napadaliśmy na nich — odparł Thorin — przyszliśmy prosić o jedzenie, bo umieraliśmy z głodu.— Gdzie są teraz twoi kompani i co robią?— Nie wiem, ale obawiam się, że umierają gdzieś w lesie z głodu.— Coście robili w lesie?— Szukaliśmy jadła i napoju, bo umieraliśmy z głodu.— Ale po co przyszliście do lasu? — z gniewem spytał król. Thorin zaciął zęby i nie powiedział więcej ani słowa.”
Skoro jednak na samym początku pisałam o cytatach,
które nie niosą ze sobą jakiegoś wielkiego przesłania, to teraz parę przykładów
właśnie z przesłaniem – a przynajmniej z… cóż, z mądrością po prostu. Wojnę światów Wellsa na ten przykład uwielbiam
właśnie za mądre cytaty, które przewijają się tu i ówdzie – narrator jest
doskonałym obserwatorem ludzi i rzuca wiele bardzo trafnych uwag:
„A kiedy sprawy tak się układają, że ludzie zaczynają odczuwać konieczność działania, zaraz znajdują się słabi albo tacy, co słabną na samą myśl o potrzebie ruszenia mózgiem, i zawsze wykombinują taką religię, co zabrania wszystkiego, górnolotną i głoszącą ufność i pokorę wobec prześladowców i poddanie się woli Stwórcy.”
Innym rodzajem mądrego cytatu jest fragment… no,
co tu kryć: poradnika. Jasne, twórcy wyzwania pewnie nie o to chodziło, ale
książka to książka, prawda? A ja ten cytat sobie wyryłam po wewnętrznej stronie
mózgoczaszki, bo jakkolwiek do Kinga mam stosunek ambiwalentny, to Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika jest książką, nad którą warto trochę pomyśleć:
„Obok słownictwa na najwyższej półce skrzynki z narzędziami winna znaleźć się także gramatyka. I, proszę, tylko bez dramatycznych jęków i okrzyków, że nie rozumiecie gramatyki, nigdy jej nie rozumieliście, oblaliście gramatykę w szkole, że pisanie to świetna zabawa, ale gramatyka jest koszmarem. (…)Poza tym... Do diabła, jeśli potraficie spamiętać wszystkie dodatki pasujące do najlepszej kreacji, zawartość torebki, skład podstawowy drużyny New York Yankees albo Houston Oilers oraz to, jaka wytwórnia wypuściła „Hang on Sloopy” The McCoys, zapamiętacie też różnicę pomiędzy spójnikiem (łączy części zdania lub różne zdania) a partykułą (zmienia bądź wzmacnia sens wypowiedzi)!”
Jest też mój prywatny niewyczerpany generator
cytatów, czyli Zbigniew Herbert – większość tego, co pisał o antyku, mogę
wrzucać w formie cytatów. Jego ujęcie mitów greckich było niebanalne i
błyskotliwe, no i po prostu… poruszające, no.Ot, pierwsze z brzegu - fragment krótkiego utworu Atlas ze zbioru Król mrówek. Prywatna mitologia:
„Atlas dźwiga sklepienie niebieskie. To jego kara, przekleństwo i zawód. Nikt nie jest mu za to wdzięczny. Nikt nie chwali. Nikt nawet nie zachęca. Przywykliśmy. Tak ma być. Mówimy: ktoś musi to robić”
I zapewne mogłabym tak dużo, dużo dłużej.
Ale wiecie co? Skoro już znęcałam się nad
Clarkiem, to przy nim pozostanę. Przypomniałam sobie bowiem cytat, który
usłyszałam za dzieciaka, w czasie jednej z wielogodzinnych posiadówek przed
telewizorem z włączonym Discovery. To był czas, kiedy siedziałam po uszy w UFO, zjawiskach paranormalnych i tego typu bajerach, Internety wydawały
mi się jakimś dziwadłem do niczego niezdatnym, no ale… ale była kablówka! I
dzięki temu poznałam Arthura C. Clarke’a. I w jednym z programów na tymże
Discovery (nie sądzę, żeby to był Tajemniczy świat Arthura C. Clarke’a, ale coś
o zbliżonej tematyce) pan lektor – nie pamiętam kontekstu – powiedział krótki
tekst, który określił jako „najkrótsze opowiadanie Arthura C. Clarke’a”.
Tekścik ten szybko zapisałam sobie na jakimś świstku i przez pierdylion lat
nosiłam ten świstek w kolejnych portfelach. Na pewno jest mnóstwo lepszych
cytatów. Nawet wśród tekstów tego autora. Ale ze względu sam fakt, że przez te
wszystkie lata ja to pamiętałam i że wciąż to budzi we mnie jakieś tam emocje,
słowa te chyba zasługują na odnotowanie. A więc jazda – zwycięzca dzisiejszego wyzwania, szorcik opublikowany w 1984 r. pod tytułem siseneG:
I rzekł Bóg: Usunąć linię od jeden do nieskończoności. Załadować.
Uruchomić.
I Wszechświat przestał istnieć.
Potem Bóg zastanawiał się nad tym przez kilka eonów, po czym westchnął
i dodał: Skasować.
On nigdy nie istniał.
Poniżej oryginał:
(źródło) |
No zostałam po tym ostatnim cytacie z jakimś takim dziwnym uściskiem w okolicach gardła.
OdpowiedzUsuńTak.
Daje do myślenia i jest bardzo dobry do portfela.