Ciąg dalszy wpisu wczorajszego...
Byłoby jednakże niesprawiedliwością obarczać Helenę całą winą. Należy pamiętać, że córka Ledy nigdzie by nie popłynęła, gdyby nie Parys.
O Parysie Flawiusz Filostratos w Rozmowie o herosach pisze w ten sposób:
„Mówią więc, że Aleksandra nienawidzili wszyscy Trojanie. Był nie najgorszy w walce, odznaczał się przyjemnym głosem i miłym obejściem, wszak obracał się na Peloponezie. Walczył na różne sposoby, a w strzelaniu z łuku nie ustępował Pandarosowi. Jako młodzieniec przypłynął do Hellady, gdzie, jako gościa Menelaosa, oczarowała go swoim widokiem Helena. Zmarł przed trzydziestym rokiem życia. Cieszył się swoją urodą i, jak był przez innych podziwiany, tak też podziwiał sam siebie. Protesilaos pokpiwa z niego z wdziękiem. Widząc tego pawia (heros czyni tu aluzję do barw i wytworności ptaka), jak kroczył potrząsając piórami, przyglądając się im, czyszcząc je i poprawiając ich ustawienie, by wyglądały jak kolia z drogich kamieni, powiedział: «Patrz, to Parys, syn Priama, którego właśnie wspominaliśmy». Na moje pytanie: «Co upodabnia Parysa do pawia?» – odpowiedział: «Miłość własna». Ten wystrojony przyglądał się sam sobie podziwiając swoją zbroję. Przyodziewał ramiona skórami lamparcimi, nie znosił, by brud czepiał się w walce jego włosów, dbał też o połysk paznokci. Miał orli nos, jasną cerę, malował sobie oczy, jedna jego brew była podniesiona.”
Taki więc mężczyzna – Fraa nazywa go tu „mężczyzną” dla uproszczenia, nie dla jakichś szczególnie męskich przymiotów – uwiódł Helenę. Trzeba tu dodać, że Parys miał żonę – nimfę Ojnone, którą zdradził tak samo jak Helena zdradziła Menelaosa.
Jednak to, że o Parysie mniej się mówi, nie dziwi jakoś szczególnie. Bądź co bądź, syn Priama miał przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby zginąć raniony przez Filokteta podczas wojny. Tym większą satysfakcję Fraa czerpie z tego, że do śmierci Parysa przyczyniła się sama Ojnone, która mogła uleczyć wiarołomnego męża, ale odmówiła.
Czy można się dziwić? Przecież miała solidne podstawy do czucia się urażoną. W Owidiuszowym liście do Parysa, Ojnone pisze:
„Nimfa ze szczytów idajskich śle to pismo do przeczytania swemu Parysowi, chociażby wzbraniał się przed tym, abym go zwała moim.Przeczytasz je? Czy też nowa żona Ci zabroni? Przeczytaj! Listu tego nie pisała ręka Mykeńczyka.Ja, pegazyjska Ojnone, najsławniejsza w lasach frygijskich, skarżę się, obrażona w swej dumie przez Ciebie, którego, pozwolisz, że nazwę swym mężem. (…)Kiedym ja, nimfa, córka boga potężnej rzeki, Ciebie wybrała sobie na męża, nie byłeś wtedy tak wielki. Dzisiaj syn Priama, nie bójmy się prawdy, byłeś wówczas niewolnikiem, alem ja, nimfa, nie wahała się poślubić niewolnika. Często pośrodku stada spoczywaliśmy w cieniu drzew, a trawa zasłana liśćmi służyła nam za łoże. (…)Kto Cię wiódł po górskich borach najsposobniejszych do łowów, kto pokazywał, w jakiej skalnej grocie zwierz ukazywał swe małe? Ileż to razy pomagałam Ci napinać rozluźnione oczka sieci, ileż razy z szybkonogimi psami pędziłam przez najwyższe szczyty! Me imię zachowały buki nacięte Twym nożem, dziś jeszcze czytać na nich można: «Ojnone». (…)Teraz tylko takie Ci odpowiadają, które podążają za Tobą przez otwarte morze i opuszczają prawowite małżeńskie łoża. Lecz ongi, gdyś, ubogi pasterz, wiódł stada, tylko Ojnone była małżonką biedaka. Nie nęcą mnie Twoje bogactwa, nie obchodzi mnie Twój pałac królewski ani nie żądam, by mnie zwano jedną z wielu synowych Priama. Nie dlatego, by Priam miał się wzbraniać przed nazwaniem go teściem nimfy ani żebym Hekabie mogła się wydać niegodną miana synowej. Jam godna być małżonką potężnego pana. I pragnę nią być. Mam dłonie, co potrafią dzierżyć berło. Nie gardź mną tylko dlatego, że wraz z Tobą leżałam w cieniu buków. Jam bardziej godna łoża z purpury. Ponadto zaś miłość moja darzy bezpieczeństwem; nikt z powodu mnie nie przygotowuje żadnej wojny i fale morza nie przynoszą statków z mścicielami.”
I więcej w tym tonie.
Fraa naprawdę niezmiernie się cieszy, że nimfa miała w sobie tyle siły charakteru, żeby nie przebaczyć Parysowi i odwrócić się od niego, kiedy ten potrzebował jej pomocy. Niestety, Helena – wedle relacji Homera w Odysei – żyła długo i szczęśliwie na powrót u boku Menelaosa.
Ojnone nie jest jedyną kobietą, która znienawidziła tę parę kochanków. Już wcześniej Fraa wspomniała Hekabe, ale można się przy królowej Troi zatrzymać na chwilę, ponieważ to ona jest tą, która fantastycznie zbija wszelkie argumenty Heleny, gdy ta w Trojankach broni swojej niewinności i swoich racji przed rozwścieczonym Menelaosem, który nie ukrywa, że Grecy postanowili zabić córkę Ledy. Hekabe odpowiada Helenie:
„Dobrze! Wziął gwałtem cię mój syn, powiadasz,Któż w Sparcie spostrzegł, czy ty choć krzyknęłaś,A młody Kastor był tam i brat-bliźniak –Byli tam jeszcze, nie wśród gwiazd na niebie!Więc – jużeś w Troi, Achajowie w śladyZa tobą, trwają orężne zmagania.(…)Widziałaś tylko szczęście, dbałaś tylko,By iść za szczęściem, za cnotą nie chciałaś.I potem mówisz, że wiązałaś sznuryU blanków, chcąc zbiec, żeś tu być nie chciała!Czy cię schwytano przy wieszaniu stryczka,Ostrzeniu noża? – kobieta szlachetnaTak by czyniła z żalu za swym mężem!A ileż razy cię napominałam:«Córeczko, wyjedź! Syn mój w inne ślubyWstąpi – a ciebie na greckie okrętyWyślę ukradkiem – i tak kres już połóżGreków i Trojan wojnie.» To ci byłoPrzykre. Pyszniłaś się w domu Parysa,Czołobitności barbarzyńskiej chciałaś!”
Przelotny romans Parysa i Heleny sprowadził zgubę na Troję i szereg lat nieszczęść na Helladę. To nie tylko uśmierceni wielcy herosi, tacy jak Hektor czy Ajas, ale też tragedia niezliczonych kobiet, takich jak skromna i wierna Laodamia, która straciła Protesilasa zaraz po ślubie, jak w końcu dobrze znana wszystkim Penelopa, która dwadzieścia lat żyła jako wdowa. To za Heleny i Parysa przyczyną obrócił się w ruinę dom Atrydów. Kasandra wręcz wskazuje na to, że Troję spotkał lepszy los niż Greków – bo Trojanie zginęli w obronie ojczyzny, legli na własnej ziemi, w sławie. A Hellenowie z dala od domu, walczyli w cudzej sprawie, greckie żony stawały się wdowami, a rodzice stawali się bezdzietni. Nie było w tym sławy.
Tymczasem po śmierci Parysa, drugiego po Tezeuszu kochanka, Helena miała mieć krótki romans z Achillesem, aż ostatecznie poślubił ją Deifobos. Jak na cnotliwą małżonkę, na jaką usiłuje Helena się kreować, miała całkiem niezłą statystykę.
Fraa nie potrafi udawać, że Helena albo Parys wzbudzają w niej chociaż jakąkolwiek krztynę sympatii. Nie wzbudzają. Przez lekkomyślność, wiarołomstwo i zwykły egoizm tych dwojga stało się to, o czym śpiewa Chór w Helenie:
„Matki straciły synów,Dziewice-siostry warkoczeKładą za zmarłych nad faląRzeki frygijskiej, Skamandru.Krzyk, krzyk wydała HelladaI zajęczała jak płaczka!Rękami po głowie się bije,Paznokciami rozdziera oblicze.”
A jeśli komuś przewinął się w rękach tytuł Pochwała Heleny Gorgiasza, to niech spojrzy na zakończenie tego tekstu:
„Zmazałem swą mową niesławę kobiety, przestrzegałem wiernie prawa, które przedstawiłem na początku mowy, starałem się obalić niesprawiedliwość potępienia i głupotę mniemania, powziąwszy zamiar napisania mowy pochwalnej o Helenie, którą to mowę uważam za retoryczną igraszkę.”
Nawet sofista Gorgiasz, dla którego – jak to dla sofistów – nie istnieje obiektywna prawda, a rację ma ten, kto lepiej przemawia, nawet dla niego niewinność Heleny może być najwyżej rozpatrywana tak dla jaj, dla igraszki. Bo przecież każdy wie, że była winna jak diabli, a tłumaczenie jej niewierności wolą bogów czy użyciem wobec córki Ledy przemocy, może wzbudzić najwyżej śmiech. Nikt czegoś takiego nie mówiłby na poważnie.
Na koniec Fraa musi przytoczyć pieśń I.15 Horacego, która genialnie oddaje stosunek starożytnych do wydarzeń związanych z upadkiem Troi, jak również oddaje to, co myśli o tym wszystkim Fraa:
„Gdy pasterz wiarołomny po morskiej głębinieNa łodziach mknął idejskich z Heleną porwanąWówczas, gdy w jej pałacu przebywał w gościnie,Nereus ciszę sprowadził nieoczekiwaną
I straszne głosił wróżby: «Pod złymi ty znakiWiedziesz w gród swój niewiastę, po którą wyruszyZłączona Grecja z wojów mnogimi orszakiI śluby twe wraz z tronem Pryamowym skruszy...
Hej, jakiż znój tam czeka i mężów, i konie,Jak sroga grozi Troi przez ciebie zagłada!Oto rydwan i puklerz, i szyszak na skronieGotuje – i wojenny szał wznieca Pallada.
Próżno ty, ufny w pomoc Wenery i siłę,Trefić będziesz swe pukle i przy lutni dźwiękuZawodzić słodkie pienia, białogłowom miłe;Próżno unikać będziesz wojennego szczęku,
Kretyjskich strzał i włóczni, w komnatach ukryty;Próżno będziesz uchodził przed szybką pogoniąAjasa, bo choć późno, biada ci, zabityLegniesz w zbroczonym prochu rozpustniczą skronią.
Nie przeczuwasz Odyssa, który grób zgotujeTwej ojczyźnie, nie widzisz z Pylos bohatera?Oto cię salamiński śmiało atakujeTeucer, oto Stenelus na ciebie napiera,
Wojownik doświadczony, a także w potrzebieDo kierowania końmi ochoczy woźnica.Poznasz także Meriona, a oto znów ciebieDopaść chce Dyomedes, lepszy od rodzica.
Jak jeleń rzuca paszę i zmyka z pośpiechem,Gdy wilka z drugiej strony zobaczy w parowie,Tak ty przed owym umkniesz z zapartym oddechem,Lubo nie tak przyrzekłeś swojej białogłowie.
Gniew Achillesa Troi opóźni ruinęI niewiastom frygijskim odwlecze dzień skonu,Lecz gdy Los wyznaczoną wybije godzinę,Zniszczy grecka pożoga potęgę Ilionu.»”
[tłum. Józef Zawirowski]
Lektury podstawowe:
- Homer Iliada, Odyseja
- Janina Gajda, Sofiści, Warszawa 1989
- Quinti Horati Flacci Opera omnia, t. I, pod red. O. Jurewicza, Warszawa 2000
- Owidiusz, Heroidy, przeł. W. Markowska, Kraków 1986
- Flawiusz Filostratos, Rozmowy o herosach, przeł. M. Szarmach, Toruń 2003
- Herodot, Dzieje, przeł. S. Hammer, Wrocław 2005
- Eurypides, Tragedie, przeł. i oprac. J. Łanowski, Warszawa 1967
- Robert Graves, Mity greckie, przeł. H. Krzeczkowski, Kraków 2009
„Śród rzezi, krwi dzierży Ares szale wag.
Wymienny kram w rynku – dla wymiany ciał!
Ze stosów, spod Ilionu baszt,
do domu, matkom, żonom śle
proch, od gorzkich ciężki łez.
Popiołem ludzkim srogi bóg
tyle już napełnił urn!...
Żałobny mężów sławi płacz:
ten – mówią – szermierz dzielny był,
ów, pięknie walcząc pierś o pierś,
poległ – za cudzą żonę... Tak
z cicha już tylko szemrze lud.”
[Chór w „Agamemnonie” Eurypidesa]
PS. Ach, ponadto Fraa czuje się w obowiązku dodać jedno sprostowanie do wpisu o Medei. Bo Fraa zapomniała przy tym wszystkim dodać, że Jazon, przybywając do Kolchidy, był żonaty – jego małżonką była Hypsipile z Lemnos. Niby szczegół, ale zapewne nie dla zdradzonej kobiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz