Ten wpis będzie w dwóch odcinkach. Nie dlatego, że Fraa nie ma pomysłu na jutro. Niestety, przy okazji pisania o Medei okazało się, że przewidziany jest limit na wpisy. O ile wtedy ledwo-ledwo, ale udało się wcisnąć w ten limit (trzeba było wyciąć tylko dwa zdania), o tyle Fraa obawia się, że tutaj musiałaby wywalić jakąś stronę, a - co tu dużo kryć - po prostu nie chce i nie zamierza tego robić, bo nie po to tyle pisała, żeby teraz to wyrzucać gdzieś do odległej galaktyki.
Dlatego też będzie podzielone na pół. Tak mniej-więcej...
Opowieść o najpiękniejszej kobiecie starożytnej Grecji, córce Dzeusa i Ledy, pewnie większość ludzi zna. Wszystko zaczęło się od tego, że trzy boginie – Hera, Afrodyta i Atena – spierały się o jabłko podpisane „Dla najpiękniejszej”, podrzucone przez Eris, bogini niezgody. W końcu zostało ustalone, że poproszą o rozsądzenie sporu niejakiego Parysa – będącego wówczas ubogim pastuszkiem gdzieś w okolicach góry Ida. Parys wydał werdykt na korzyść Afrodyty, która obiecała mu w zamian za to najpiękniejszą kobietę za żonę. Miała nią zostać Helena, żona Menelaosa.
Tu należy cofnąć się nieco w czasie i powiedzieć parę słów o Helenie.
Córka lub, wedle innej wersji, wychowanka Ledy, wykluła się z jajka, była piękna, a za rodzeństwo miała Klitajmestrę oraz Dioskurów – czyli Kastora i Polideukesa. Kiedy miała około dwunastu lat, akurat tak się stało, że Tezeusz – za namową Pejritoosa – postanowił uprowadzić ją celem spowinowacenia się z Dioskurami przez małżeństwo. Panowie, po udanym porwaniu, mieli losować, który weźmie Helenę. Dla przegranego postanowili uprowadzić wtedy jeszcze jedną córkę Dzeusa. Nie brzmi to zbyt romantycznie, ale tak snuje tę opowieść Robert Graves, podpierając się Pauzaniaszem i Diodorem Sycylijskim.
Porwali więc młodziutką Helenę, a wygrał Tezeusz. Wedle mitografów, miał on być jej pierwszym kochankiem. Kiedy jednak heros wraz z przyjacielem udał się do Hadesu po Persefonę dla Pejritoosa, Dioskurowie odbili Helenę, a wraz z nią uprowadzili matkę Tezeusza, Ajtrę.
Kiedy Helena wróciła do domu, jej przybrany ziemski ojciec, Tyndareos, postanowił wydać ją za mąż. Zjawiło się wielu zalotników, najznamienitsi herosi znanego świata. Żeby uniknąć rozlewu krwi, Tyndareos (za namową Odysa) wymusił na kandydatach przysięgę, że uszanują wybór Heleny, a jeśli przyszłego małżonka spotka jakieś nieszczęście, stawią się gotowi, żeby mu pomóc. Jak widać, starożytni herosi zbytnią siłą umysłu nie grzeszyli, bo zgodzili się na ten układ. Helena wybrała Menelaosa (bogowie raczą wiedzieć czemu, bo przecież Menelaos nie wsławił się niczym ponad to, że był mężem Heleny...). U Eurypidesa w Ifigenii w Aulidzie Agamemnon opisuje to w ten sposób:
„Niech zalotnicy zwiążą się przysięgąI dłonie sobie ścisną, i na ogieńPłynną ofiarę zleją, i ślubują:«Czyją zostanie Tyndarowa córka,Temu z pomocą przyjść, gdyby ktoś porwałZ domu ją, z łoża prawego małżonka –Wyprawić razem się, zbrojnie spustoszyćMiasto – czy greckie, czy też barbarzyńskie.»Gdy zaprzysięgli to – chytrze ich starzecTyndarej podszedł swym mądrym pomysłem –Zezwala córce wybrać z nich małżonka,Tego, ku komu pchną ją wichry Kypris.I wzięła – oby go nigdy nie brała! –Menelaosa, a od Frygów przybyłTen „sędzia bogiń”, jak wieść grecka niesieDo Sparty, w szaty kwieciste odziany,Błyszcząc od złotych barbarzyńskich ozdób,I zakochany porwał zakochanąHelenę na pastwiska Idy, kiedyMenelaosa nie było.”
I tu można wrócić do Parysa.
Parys zawitał w Sparcie i został ugoszczony przez Menelaosa. Jednak król musiał udać się na pogrzeb i opuścił dom na jakiś czas. Ten moment wykorzystali Parys i Helena, którzy – jak się okazało – dość szybko wpadli sobie w oko. Odpłynęli het, het daleko.
Ostatecznie wylądowali w Ilionie, gdzie Priam uznał Parysa za swego syna i od tej pory Parys mógł wieść prawdziwie królewski żywot. To znaczy mógłby, gdyby nie to, że pogoń była blisko i już niebawem pod murami Troi rozpętało się piekło.
Tyle mówi najprostsza wersja mitu.
Najprostsze wersje mają jednak to do siebie, że nie wnikają w motywy działania bohaterów ani nie poddają ich czynów ocenie. Tym zajmują się już artyści – a przypadku Heleny i Parysa było to naprawdę znaczne grono autorów zarówno greckich, jak i łacińskich. Z tych najbardziej znanych można tu wymienić Homera, Herodota, Alkajosa, Sofoklesa, Eurypidesa, Gorgiasza, Owidiusza czy Horacego.
Cóż oni mogą powiedzieć współczesnemu czytelnikowi?
Tak naprawdę mało kto, podejmując tę tematykę, podnosił kwestię sporu bogiń. Coś o tym wspomniał Wergiliusz w Eneidzie, coś Gorgiasz w Pochwale Heleny, ale przecież starożytni nie byli głupi. Nie oceniali ludzkich postępków przez pryzmat bajecznej historyjki o rzuconym przez Eris jabłku. Hekabe w Trojankach Eurypidesa tak mówi do Heleny:
„Nie wierzę – Hera i Dziewica PallasMiałyby popaść w tak straszną głupotę –Hera sprzedałaby barbarom ArgosPallas Ateny w niewolę u Frygów,Gdy z zalotności i dla żartu przyszłyNa sąd urody na Idę? DlaczegoHera tak bardzo chciałaby piękności –By mieć lepszego męża niźli Dzeusa?Może Atena chciała złowić męża –Ta, co prosiła ojca o dziewictwo,Nie cierpiąc łoża? Nie rób głupich z bogińStrojąc swą podłość – mądrzy nie uwierzą!”
Zresztą, już Herodot bezlitośnie odziera dzieje Heleny z mitycznej otoczki, kiedy opowiada o przyczynach antagonizmu między Europą a Azją:
„Aż dotąd więc były tylko wzajemne uprowadzenia, teraz jednak Hellenowie w wysokim stopniu zawinili: oni bowiem wprzód wyprawili się na Azję niż Azjaci na Europę. Zdaniem Persów, porywać niewiasty jest czynem ludzi niesprawiedliwych, ale z powodu porwanych zawzięcie uprawiać dzieło zemsty mogą tylko nierozumni; rozsądni ludzie zgoła nie troszczą się o porwane kobiety: boć przecie to jasne, że gdyby same nie chciały, nie zostałyby uprowadzone.”
Może i brzmi to okrutnie, ale w przypadku Heleny jest całkowicie słusznym wnioskiem. Gdyby nie chciała, to nie zostałaby uprowadzona. Ale ona przecież odwzajemniła uczucie Parysa, o czym mówi choćby Agamemnon w przytoczonym wyżej fragmencie, ale też wskazuje na to Kasandra w Trojankach:
„Przez jedną miłość i jedną kobietę,Łowiąc Helenę, padło ich tysiące,A ten ich mądry wódz, za to, co wrogieNajbardziej, stracił, co najmilsze, oddałWłasne kochane dziecko za bratową,I to nie gwałtem wziętą, lecz z jej zgodą.”
Ta, która spośród może nawet dziewięćdziesięciu dziewięciu herosów wybrała na męża Menelaosa, lekką ręką porzuciła miłość do niego i skłoniła się ku Parysowi. Wiedząc o potencjalnych konsekwencjach ucieczki, mimo wszystko się na nią zdecydowała, zabierając ze sobą skarby, niewolnice, Ajtrę – zostawiając natomiast własną córkę, którą urodziła Menelaosowi. A przecież Owidiusz w Heroidach kazał Helenie pisać te słowa do Parysa:
„Co wtedy powiedzieć by o mnie mogły Sparta i cała Achaja, co ludy Azji i Twa Troja? Co pomyślałby o mnie Priam? I małżonka Priama? A Twoi liczni bracia i córki Dardanii? A Ty sam, jakże mógłbyś spodziewać się po mnie wierności, Twój własny przykład czyż nie napawałby Cię niepokojem?”
Istotnie, słuszne były przeczucia Heleny – mieszkańcy Troi nienawidzili kochanki Parysa. Zresztą, początkowe wątpliwości córki Ledy w ogóle brzmią całkiem rozsądnie. Gdyby tylko ta sama Helena nie użalała się w tragedii Eurypidesa:
„(...) Rzucił trzody Parys z Idy,Przybył do Sparty, aby mnie wziąć w łoże.Hera, zawistna, bo nie zwyciężyła,Jak wiatr zdmuchnęła mój ślub z Aleksandrem(…) A nadtoZ woli Dzeusowej więcej idzie nieszczęść.”
A więc dla Heleny nie było problemem to, że zgrzeszyła czy że przez nią zginęli najznamienitsi Grecy. Najwięcej zmartwień przysparzało jej to, że romans się nie udał. Miało być tak pięknie, a tu wojna, gdzie obiecane „żyli długo i szczęśliwie”? W świetle tych słów jakiekolwiek późniejsze poczucie winy i skrucha mogą być z powodzeniem uznane tylko za grę pod publiczkę, za próby oczyszczenia się z odpowiedzialności za tragedię Hellady i Ilionu.
I tak też Fraa to odbiera. Bo chcąc nie chcąc, w tragedii Eurypidesa i tak wyszło szydło z worka. I ma rację Hekabe, kiedy dowiedziawszy się o tym, że Poliksena ma zginąć na grobie Achillesa, mówi:
„Powinien zażądać zabicia Heleny– Ona zgubiła go, przez nią był w Troi”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz