piątek, 9 kwietnia 2010

Fraa w czytelni (16) - "Lekcje rysowania i malowania fantasy: grafika komputerowa"

Tak, Fraa najwyraźniej ma fazę na poradniki, bo znów książka o tym, jak coś robić: tym razem – jak rysować postacie fantasy. Lekturę tę Fraa pozyskała razem z tą o nieumarłych, więc najprawdopodobniej nie uniknie porównań.


Lekcje rysowania i malowania fantasy - Cowan
Autor: Finlay Cowan
Tytuł: „Lekcje rysowania i malowania fantasy: grafika komputerowa”

Przekład: Ewa Romkowska
Tytuł oryginału: „Drawing & Painting Fantasy Figures”
Język oryginału: angielski
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2007
Wydawca: Arkady

Pierwsza rzecz, jaka się nasuwa, to tytuł książki. Nie wiedzieć czemu, polski tytuł zawiera człon „grafika komputerowa”, tak jakby to właśnie o tym traktowała ta pozycja. Co jest jak najbardziej mylące, ponieważ książka dotyka zarówno kwestii grafiki komputerowej (no oczywiście, nikt nie twierdzi, że tego tam w ogóle nie ma), jak i ołówka czy farb. Zresztą, w oryginalnym tytule przecież nie ma mowy o grafice komputerowej.Zaczyna się oczywiście tak, jak musi się zaczynać: wstępnymi informacjami o inspiracjach, o narzędziach, co to ołówek i tak dalej. Jest też rozdział „Rozrysowywanie kadrów”, dotyczący – jak łatwo się domyślić – zasad tworzenia komiksów.Po tym zbiorze podstawowych wiadomości, zaczyna się zasadnicza część książki. Czyli na początek: rysowanie twarzy bohaterów. Fraa ma w nosie, czy są to bohaterowie fantasy czy nie – acz fakt faktem, instrukcja obsługi do rysowania ludzkiej twarzy zawsze się przyda. Chociaż jeśli idzie o mimikę, to Fraa ma poważne wątpliwości.

niepokoj podejrzliwosc


Obrazek po lewej jest w książce określony jako niepokój, a po prawej – podejrzliwość. Fraa kompletnie się z tym nie zgadza, no ale to nie miejsce na dokładniejsze roztrząsanie, które elementy twarzy pasują do jakich emocji.


Kolejnym pożytecznym elementem są mechanizmy rysowania sylwetek. Znów: raczej uniwersalne zasady, a ich „fantastyczność” można sobie w buty schować. Ale też Fraa potrzebuje również uniwersalnych zasad – przecież w fantastyce człowiek to człowiek, rysuje się dokładnie tak samo jak niefantastycznego człowieka. W książce znajduje się schematyczny układ mięśni, porada jak sobie radzić z ruchami postaci czy z perspektywą. Czyli całkiem sensowne kwestie.

Kolejny rozdział traktuje o bohaterkach – tutaj znalazł się dodatkowy podrozdział, poświęcony ozdobom.

Fraa była nieco zaskoczona oddzielnym rozdziałem o czarodziejach – bo dlaczego na przykład twarz czarodzieja miałoby się rysować inaczej niż twarz innego bohatera? Ten podział Fraa uznała za dość absurdalny, ale nie szkodzi – więcej twarzy i więcej schematów. Tyle tylko, że równie dobrze mogłoby się to wszystko pojawić dwa rozdziały wcześniej.
Fajną rzeczą za to jest mała instrukcja rysowania takich elementów jak błyskawice czy kłęby dymu.

Przy smokach też jest kilka kwestii, które Fraa uznała za całkiem przydatne: schemat jak można zacząć rysowanie zwierzaka (Fraa zawsze jechała po prostu od łba do ogona, bez zabawy w jakieś parę kresek na początku – zresztą tego typu wskazówki znajdują się również w kolejnych rozdziałach dotyczących rozmaitych innych bestii oraz istot człekokształtnych), i jak rysować łuski (Fraa co prawda ma książkę dotyczącą rysowania zwierząt, ale składa się ona głównie z gotowych szkiców, a tutaj jest instrukcja dla debila „krok po kroku”).

Dodatkowo całkiem ciekawym rozdziałem jest ten poświęcony dodatkom, takim jak broń, totemy czy ornamenty. Niby nic specjalnego i jeśli ktoś chciałby się tym kierować przy rysowaniu, to wyszedłby mu straszny banał, ale przynajmniej rozdział ten pokazuje sam fakt, że istnieją takie elementy i że należałoby się nimi zainteresować.

Jest jeszcze jeden rozdział, który Fraa uważa za cenny: dotyczy on perspektywy i skali. Kolejna rzecz, którą można wykorzystać w rozmaitych wcale nie fantastycznych rysunkach, a z którą Fraa troszkę sobie nie radzi.

Ostatnia część książki dotyczy malowania flamastrami, farbami oraz robienia użytku z komputera.

A więc po raz kolejny: jest to książka dla początkujących, gdzie od A do Z opisano jak powinny być rysowane niektóre rzeczy. Jej wadą jest to, że jeśli ktoś miałby się z niej rzeczywiście uczyć, to jego twórczość wpadnie w okropny banał. „Lekcje rysowania i malowania fantasy” podsuwa gotowe archetypy i wskazówki, jak powinien wyglądać zły mag, jak szalony mag, jak barbarzyńca, a jak elf.
Kolejnym mankamentem, choć tu oczywiście jest to niewątpliwa kwestia gustu, jest sam autor. O ile galeria Keith Thompson naprawdę robi wrażenie, a jej grafiki są dopracowane, ciekawe i zapadające w pamięć, o tyle rysunki Finlay'a Cowana są – szczerze mówiąc – raczej nieciekawe. Właśnie banalne.

Tym niemniej książkę można wykorzystać do tworzenia wizerunków ludzi, zwierząt i krajobrazów.




„Popyt na ilustratorów fantasy nie maleje od dziesięcioleci, a ostatnie osiągnięcia grafiki komputerowej sprawiły, że jeszcze wzrósł, jako że Hollywood wykorzystuje możliwości sztuki cyfrowej do produkcji coraz bardziej widowiskowych i dopracowanych efektów specjalnych. Ilustratorzy zatrudniani są dziś do najrozmaitszych prac w wielu dziedzinach, od projektowania okładek do książek i rysowania komiksów do tworzenia różnego rodzaju projektów dla filmu.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...