(źródło) |
Najbardziej zaskakujący zwrot akcji albo zakończenie.
Bez sensu. To znaczy serio, to po prostu jedno z
tych pytań tak-bardzo-nie-dla-mnie. Zaskakujące plot twisty kojarzą mi się
głównie z kryminałami albo książkami, gdzie są naprawdę zakręcone intrygi. Sęk
w tym, że ja po prostu nie czytuję takich rzeczy. Z kryminałów mam za sobą
raptem Chmielewską, Conan Doyle’a i Poego. Ach, no i Ławrowa.
Nigdy nie ukrywałam, że niespecjalnie czytam
książki dla fabuły. To znaczy jasne, fajnie, jak się coś dzieje, ale głównie
chodzi mi o bohaterów i setting. W fajnym settingu fajni bohaterowie mogą
choćby przez dwieście stron żuć kanapkę, nie przeszkadza mi to.
Dlatego kiedy myślę nad tym pytaniem, mam pustkę w
głowie. Gdzieś mi się kołacze, że mogłabym szukać w którymś tekście o Holmesie.
One były zaskakujące. Chyba Pies Baskerville’ów miał jakiś zwrot
akcji pod koniec. Jeśli dobrze pamiętam, chodziło w ogóle o obecność samego
Sherlocka. I chyba na tym poprzestanę, bo po prostu wiem, że choćbym skisła,
niczego lepszego nie wymyślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz