piątek, 5 marca 2010

ZaFraapowana filmami (10) - "Zabić Króla"

Jeden z najbardziej nowatorskich filmów historycznych od wielu lat, zrealizowana z rozmachem i przepychem saga, w której znajdziemy intrygi polityczne, seks, przemoc, wojnę i spory religijne.

Anglia, rok 1645. Kraj leży w ruinie. Okrutna wojna domowa, która podzieliła naród, dobiegła końca. Purytanie zrzucili z tronu Karola I i wygrali walkę z korupcją. Wojna wyniosła na szczyt dwóch bohaterów, wodzów armii parlamentarnej, lorda generała Tomasa Fairfaxa i wiernego mu generała Oliviera Cromwella. Ich celem jest zreformowanie państwa. Fairfax chce łagodnych reform, Cromwell zaś chce zgładzić króla.

[opis dystrybutora]



to kill a king
Fraa uczy się, żeby nie ufać opisom wydawców i dystrybutorów. Pomijając już nawet fakt, że przecież wiadomo, że zawsze będą szaleńczo pochwalne, to coraz częściej Fraa widzi, że mają się nijak do opisywanego filmu czy książki pod względem merytorycznym.
Tak jak i w tym przypadku: seksu w filmie „Zabić króla” z 2003 roku w reżyserii Mike'a Barkera jest akurat jak na lekarstwo – większość to w istocie te intrygi polityczne i wojny. To jest jednak zupełny pikuś. Najgorzej jest z końcówką tego opisu: że Cromwell chce zgładzić króla. Taka informacja w znaczącym stopniu wypacza wizerunek Cromwella, któremu przecież nie chodziło o uśmiercenie Karola I, tylko o przekształcenie Anglii w republikę. A to naprawdę jest różnica. Różnica polegająca na potraktowaniu jakiejś metody osiągnięcia celu jako celu samego w sobie.

Aczkolwiek można powiedzieć, że pi razy drzwi się zgadza. Widz poznaje historię Olivera Cromwella opowiadaną z perspektywy lorda Fairfaxa. Film rozpoczyna się w momencie, kiedy obaj panowie zbierają żołnierzy po długotrwałych walkach i wracają do Londynu, by zaproponować ugodę królowi. Czyli będzie to historia tego, jak Cromwell dążył do republiki, jak został Lordem Protektorem i – ostatecznie – jak zmarł, a wraz z nim – zmarła idea republiki w Anglii.

W rolę tytułowego króla (to naprawdę sukces – tytuł filmu jest dobrze przetłumaczony!), Karola I, wcielił się Rupert Everett. Fraa musi przyznać, że jest to jej ulubiona postać w tym filmie. Monarcha jest fantastyczny: dumny, arystokratyczny, uparty mimo że został przyparty do muru. Do pieńka, tak właściwie... Wydaje się, że Karol I rzeczywiście wierzy, że jest pomazańcem Bożym i że jego władza jest święta i nie może być naruszona przez bandę buntowników. Jest w tym wszystkim jakaś straceńcza odwaga i niezgoda na nadejście nowego porządku, która ujmuje widza. Przynajmniej niektórego.

cromwell
Głównym przeciwnikiem króla jest naturalnie Cromwell, grany przez Tima Rotha. Fraa musi przyznać, że filmowa postać – przynajmniej z wyglądu – jest całkiem podobna do historycznej. Fraa mogłaby oczywiście zacząć rozważać niezgodności w charakterze, ale to chyba nie ma większego sensu. Charakter Olivera Cromwella obecnie jest znany w takim stopniu, w jakim ówcześni historycy chcieli, żeby został poznany. Ile w tym propagandy i kreowania odpowiedniego imidżu, a ile prawdy, to oddzielna bajka. Fraa czytała, że Cromwell był raczej charyzmatyczny i błyskotliwy, ale jaki był „za kulisami”? Fraa nie sądzi, żeby dało się to wyczytać z książek historycznych.
Filmowy Cromwell jest postacią fascynującą właśnie dlatego, że w którymś momencie widz ma wrażenie, jakby bohater sam był przerażony skalą przemian, jakie wynikły z wojny i jakby sam ledwo potrafił się w tym odnaleźć. Tym bardziej, że przebywał w otoczeniu ludzi, którym w żadnym razie nie wolno było zaufać.
Z relacjami historycznymi zgadza się na pewno jedno: wiara Cromwella w słuszność całej tej „misji”. I jego zatracenie się w tym. Szczególnie ciekawa jest na przykład scena, w której bohater jest mianowany lordem protektorem: odbywa się to podczas wielkiej uroczystości z towarzyszeniem purpury, złota i biskupa. Zupełnie jakby Cromwell miał być koronowany na króla, zamiast mianowany opiekunem republiki.

Przyjacielem Cromwella jest lord Thomas Fairfax. To jego uwielbiają tłumy i to on jest „tym od myślenia”. Pojawia się też problem: Fairfax jest lordem, pochodzi z rodu sprzyjającego królowi. To dlatego dąży jedynie do drobnych reform. Kiedy jego najlepszy przyjaciel domaga się oddania korony w ręce ludu, będzie to moment prawdziwej próby dla wzajemnych relacji dwóch bohaterów.
Dodatkowo sprawę utrudnia fakt, że Fairfax ma żonę, która – wcale tego nie ukrywając – jest rojalistką. Lord musi więc lawirować między lojalnością sprawie i przyjacielowi, a wymówkami małżonki.

cromwell i fairfax
Fraa musi przyznać, że za każdym razem kiedy ogląda „Zabić króla”, szuka najlepszego wyjścia z sytuacji, w której znaleźli się wszyscy bohaterowie. I nigdy nie znajduje. Może dlatego tak lubi ten film – bo nie da się powiedzieć po prostu: „Ee tam, i po co on to zrobił, mógł to a to i byłoby po sprawie, a tu robią sztuczne problemy!” – bo te problemy nie są sztucznie rozdęte.

Oczywiscie nie ma w tym filmie zbyt wielu nieoczekiwanych zwrotów akcji – trudno oczekiwać tego typu atrakcji od filmów historycznych. Wiadomo, że Cromwell zostanie lordem protektorem. Wiadomo, że król zginie. Wiadomo, że i Cromwell, po niedługim czasie, odejdzie w zapomnienie. Pytanie, na które odpowiada film, brzmi raczej: „Jak do tego wszystkiego doszło?”.

Co można powiedzieć więcej? Film ma ciekawą muzykę, która zapada w pamięć i odróżnia „Zabić króla” od innych produkcji historycznych. Świetne zdjęcia i dość drastyczne sceny uświadamiają, że mowa jest o kraju targanym wojnami domowymi, któremu dodatkowo zagraża wróg z zewnątrz. Wyczuwalna jest ciągła atmosfera niepokoju, spiskowania i zdrady. W każdej chwili ktoś z bohaterów może stracić głowę – wystarczy brzęk złota i czyjś rozkaz.
Fraa całym swoim jestestwem zaangażowała się emocjonalnie w akcję „Zabić króla”. Dodatkowo, film skłonił ją do sięgnięcia po książki traktujące o siedemnastowiecznej Anglii, a niewiele filmów historycznych ma aż taką moc. Tymczasem „Zabić króla” wsysa widza i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Rewelacja; również znajduje się na liście Top 5 Movies Ever, razem z „Armią Boga”.






„– Karolu Stuarcie, królu Anglii, w opinii Parlamentu, nadużyłeś władzy udzielonej ci prawem...– Zaraz, Little... Chcę wiedzieć, jaka władza mnie tu więzi? Jakim prawem? Jestem waszym królem. Wybrańcem Boga na mocy odwiecznego prawa. Nie będę odpowiadał przed nową, bezprawną władzą.– Znasz już oskarżenie. Odpowiedz, w imię ludu.– Wolność Anglii bardziej obchodzi mnie, niż moich samozwańczych sędziów. Pytam ponownie...– Odpowiadasz wypytując sąd? Każdy z nas stracił kogoś pod ciosami twych siepaczy. Nam podoba się nowa władza.– Jeśli bezprawny rząd stanowi fundament tego królestwa, nie wiem kto w Anglii mógłby być pewien swego życia czy własności.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...