wtorek, 30 marca 2010

Fraa w czytelni (12) - "Król mrówek" i inne

Fraa została ostatnio zapytana o jedno, niewinne słówko z książki „Król mrówek” Zbigniewa Herberta. Dopiero po dwóch dniach wpadła na pomysł, żeby zajrzeć w ogóle do tej książki, a dopiero potem szperać po opracowaniach i słownikach. Okazało się, że pomysł był wcale niezły, bo słówko było przetłumaczone w przypisach.

Tym niemniej skoro już Fraa zaczęła przeglądać „Króla mrówek”, tak skończyła lekturę parę godzin później, z masą nowych pomysłów i w o wiele lepszym nastroju.


Krol Mrowek
Autor: Zbigniew Herbert

Tytuł: „Król mrówek. Prywatna mitologia”
Język oryginału: polski
Miejsce i rok wydania: Kraków 2008
Wydawca: Wydawnictwo a5


Na początek Fraa może zarysuje swój stosunek do twórczości Herberta. A jest to stosunek nieco ambiwalentny. Fraa uwielbia, kiedy teksty tego pisarza dotykają kwestii antyku: mitów, postaci historycznych, zdarzeń. Wtedy Fraa kwiczy z zachwytu, bo w większości ten Herbertowski antyk jest przemiodny. Natomiast Fraa łapie natychmiastowego agresora, kiedy pojawia się hasło „Pan Cogito”. Fraa szczerze i serdecznie nie cierpi tej serii – nie do końca umie powiedzieć, czy ta niechęć jest podyktowana jakimś konkretem, czy wyszło tak po prostu. Ale tak jest i już. Stan ten utrzymuje się od jakichś dziesięciu lat.
Są też inne teksty, które ani nie są bezpośrednio związane z Panem Cogito, ani z antykiem. Wśród tych Fraa ma takie, które lubi oraz takie, za którymi nie przepada. Acz tutaj już bez żadnej skrajnej niechęci.

„Król mrówek” zawiera w sobie wszystko to, co Fraa lubi w twórczości Herberta najbardziej. Ryszard Krynicki zebrał teksty odnoszące się do mitologii – zarówno te ukończone, jak i te oczekujące na doróbki i przeróbki. Jak również alternatywne wersje niektórych utworów.
Część z tych tekstów Fraa znała już wcześniej – czy to z przypadkowych wyborów poezji Herberta, czy z całkiem konkretnych zbiorów typu tomik (o zgrozo!) „Pan Cogito”.
Do tych drugich należy „Historia Minotaura” oraz „Stary Prometeusz”. O ile ten ostatni nie wzbudza aż takich emocji, jako że był omawiany w liceum, a więc już w jakiś sposób „oswojony”, o tyle „Historię Minotaura” Fraa dorwała po raz pierwszy jakieś cztery lata temu i się nią zauroczyła. Tekst jest na swój sposób wstrząsający. Po pierwsze – czytelnik ma okazję spojrzeć na tytułowego Minotaura w zupełnie inny sposób. Uświadamia sobie, że mit to tylko jakaś wersja historii, która choć przyjęta przez większość odbiorców i zapewne osadzona korzeniami w jakimś zdarzeniu historycznym, to jednak pozostawia kwestię nadal otwartą. Odtworzenie tej „historii prawdziwej” (chociaż to okropnie brzmi, bo kojarzy się nieuchronnie z Janosikiem, Królewną Śnieżką i innymi dennymi „historiami prawdziwymi”) może rzucić na pewne sprawy, symbole, tradycje zupełnie nowe światło. Po drugie wreszcie – ta opowieść uświadamia, że pismo linearne A może skrywać tajemnice, które mają ogromne znaczenie dla kultury współczesnej Europy, na co zresztą Fraa w żadnym razie nie wpadła sama, ale uświadomił jej to profesor Adamiec w książce „«...Pomnik trochę niezupełny...» : rzecz o apokryfach i poezji Zbigniewa Herberta”.

Innym tekstem, którym Fraa jest szczególnie poruszona, jest „Atlas” – o tak, Fraa zawsze uważała numer Heraklesa za skończone świństwo, ale to dopiero w tym utworze zobaczyła to tak wyraźnie. I naprawdę wzruszyła się losem tytana.

„Atlas dźwiga sklepienie niebieskie. To jego kara, przekleństwo i zawód. Nikt nie jest mu za to wdzięczny. Nikt nie chwali. Nikt nawet nie zachęca. Przywykliśmy. Tak ma być. Mówimy: ktoś musi to robić”
Ale przecież to straszne. Dźwiga firmament od zarania dziejów, jednym ruchem mógłby rzucić to wszystko do stu diabłów i tyle by było świata. Mimo tej – tak istotnej przecież – roli, Atlasowi nie poświęcono pieśni, tragedii czy eposów. Już Prometeusz, jego brat, jest bardziej medialny. Herbert zwrócił też uwagę na coś jeszcze:
„Wędrówka Atlasa do ogrodu Hesperyd była na pewno jego najwspanialszym przeżyciem”
Czy ktokolwiek potrafi sobie to wyobrazić? Co może czuć osoba, która przez niezliczone stulecia siedzi przygnieciona sklepieniem niebieskim, po czym nagle może się wyrwać, postawić kilka kroków, rozprostować plecy, poczuć lekkość w rękach? I co więcej: co może czuć osoba, która po tej krótkiej, wspaniałej chwili wolności, podstępem zostaje wtłoczona na powrót pod stare jarzmo?
„Atlas nie ma czasu. Ma tylko wieczność. Atlas trwa.”

Fraa jest niezmiernie przygnębiona losem tytana.

Niemniej poruszające są dzieje Cerbera, którego Herakles wywiódł z Hadesu. Szczególnie działa na wyobraźnię Herbertowskie przedstawienie pewnej sytuacji w tekście „Pies infernalny”:

„Heraklesa poniósł głos Cerbera jak potężna fala oceanu. Słuchał. Miał ochotę zawyć razem z nim, ale wiedział, że się skompromituje, bo nie wydobędzie z gardła takiej dumy i rozpaczy. Daremnie będzie usiłował głosem opisać łańcuchy ziemi, otchłanie przestworzy, niezliczone źródła krwi ukryte w ciele zwierząt, sekrety wody i pragnienie, kryjówki światła i rozległej czerni.”

Ten fragment w jakiś sposób przywodzi na myśl Arcywroga z genialnego „Raju utraconego” Miltona. Fraa ma tu na myśli tę dumę i rozpacz.
Późniejszy rozwój wypadków w „Psie infernalnym” znów jest przygnębiający i znów stawia w jak najgorszym świetle postać Heraklesa. Fraa zastanawia się, jak w ogóle tak odrażające indywiduum może być uważane przez kogokolwiek za herosa.

Inną sprawą są antyczni, mityczni artyści. Tutaj najlepszym przykładem jest oczywiście sam Apollo, który w tekście „W drodze do Delf” wypowiada znamienne słowa: „Sztukmistrz musi zgłębić okrucieństwo” – zresztą działa w myśl tej zasady, o czym można się przekonać czytając wiersz „Apollo i Marsjasz”. Ale ta zasada dotyczy nie tylko Apollona. W „Królu mrówek” znajdzie się tekst „H.E.O.”, gdzie można ujrzeć zupełnie inne oblicze Orfeusza. To nie jest już ten Orfeusz nieutulony w żalu po tragicznej śmierci Eurydyki, to nie jest Orfeusz, który zrobi wszystko, by znów połączyć się z kobietą swojego życia. To Orfeusz-artysta. Jedyną rzeczą, którą kocha, jest sztuka. Dla niej poświęci Eurydykę i – co więcej – nawet tego nie zauważy.


„Orfeusz odwraca się nagle ku cieniom Eurydyki i Hermesa, i krzyczy w uniesieniu jedno słowo: – Znalazłem!
Cienie znikają. Orfeusz wychodzi na światło dnia. Rozpiera go radosna duma, że doznał objawienia i odkrył nowy rodzaj literatury, zwany odtąd liryką zadumy i mroku.”
Również na uwagę zasługują takie teksty jak „Pegaz” – świetny pomysł, że pegaz jest wytworem zbiorowej wyobraźni: końskiej wyobraźni. Nie ludzkiej, tylko końskiej. Konie, przez wieki ignorowane, niedoceniane, traktowane najwyżej jako żywy postument dla ludzkiego bohatera, stworzyły pegaza.

„Pegaz jest samotny i jedyny.

Biedny Pegazie! To wszystko jest ci obojętne. Jesteś nieśmiertelnym koniem. Wyzwoliłeś się od jarzma, ale zostawiłeś jarzmo tym, którzy się do ciebie samozwańczo przyznają. (...)

Pegaza należy zostawić tam, gdzie jest jego miejsce.

W sierpniowe noce, w pobliżu gwiazdozbioru Andromedy – świeci jego niepokalana sierść.”
W podobnym tonie utrzymany jest niedokończony tekst „Giganci” – znów chodzi o postacie, które są zbyt wspaniałe, zbyt dumne dla zwykłych ludzi. Wykraczają poza ludzkie pojmowanie i za to należy je uwielbiać.
„Pozdrawiam was, Giganci, że nigdy nie przyjęliście maski ludzkiej a wasze imiona wypowiadają poprawnie tylko kozły górskie, orły i delikatny głos nawały wód, szept kamiennej lawiny.”


I tak dalej – Fraa za to właśnie ceni twórczość Herberta: ze znanych postaci wyłuskuje to, co w nich nieznane. A nieznanych bohaterów przywraca światu.

Jak już Fraa wspominała, są też inne teksty Zbigniewa Herberta, które lubi. Przede wszystkim chodzi tu o świetny „Tren Fortynbrasa” oraz „Domysły na temat Barabasza” – stanowią one dokończenie historii, które urwały się, pomijając pewne wątki. Hamlet mówi, że „reszta jest milczeniem” i kurtyna zapada. Barabasz zostaje uwolniony, Jezus ukrzyżowany i cała uwaga historyków oraz pisarzy skupia się na zmartwychwstaniu chrześcijańskiego Zbawiciela. Ale co z tymi, którzy przeżyli? Z Fortynbrasem, Barabaszem? O nich się milczy.

O takich tekstach, jak „Próba rozwiązania mitologii”, „Boski Klaudiusz”, „Kaligula” i wielu innych Fraa już nawet nie będzie się rozpisywać, bo w ten sposób można by spędzić jeszcze dużo czasu na snuciu refleksji odnośnie każdego „antycznego” utworu Herberta.
A Fraa spędzi niebawem wiele godzin w pociągu, więc zachowa sobie tę rozrywkę na czas podróży.




"Jeśli ktoś ma mocne postanowienie uszczęśliwienia ludzkości, trudno go, niestety, od tego odwieść."
[Zbigniew Herbert, "Król mrówek"]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...