Wszyscy wokół mnie już powoli żegnają się
z rodziną i znajomymi, wypełniają kawą termosy i układają na biurkach
motywacyjne czekoladki. Z okien dolatują dźwięki coraz staranniej dobranych
playlist. Po prostu nie da się nie zauważyć, że naprawdę zbliża się ten czas:
czas NaNoWriMo 2013.
Ja jeszcze w ostatniej chwili dłubię
konspekt. Zarys fabuły już mam, siedzę nad detalami, bo nie chcę się w
listopadzie na nich jakoś okrutnie wyłożyć. Być może wcale z nich nie
skorzystam, może akcja poleci w innym kierunku, ale nie szkodzi: w razie
kryzysu chcę mieć po prostu gotową jakąś wersję awaryjną.
A
ono się pali! będzie
trzecią częścią mojego – wciąż beztytułowego – cyklu NaNoFantasy. Dla odmiany
będzie jednak space operą. Bo mogę!
***
Nad światem feniksów wisi
zagłada, po której nikt już nie narodzi się na nowo. W takiej sytuacji jedyne,
co może zrobić Złotousty, to wsiąść do pociągu. Kosmicznego pociągu.
Dowodzonego przez nie do końca poczytalnego kapitana Botree, który powstawał z
popiołów chyba o raz za dużo.
Ale dokąd się udać, kiedy
wokół tylko zimna i obca pustka?
W takiej sytuacji nawigacją
może zająć się nawet nastoletnia pasażerka na gapę. W końcu co może pójść źle?
Nikt przecież nie wciągnie cywilnej ciuchci w wojnę. Ani nie zmusi do lądowania
na lodowatej, wrogiej planecie. A już na pewno nie pomyli pasażerów z ważną
delegacją dyplomatyczną.
Ha. Ha. Ha.
Prawda?
Będą wybuchy.
***
Ci, którzy czytali moje NaNo 2011, Który
tchnieniem stworzył Lewiatany, znają już Złotoustego. Ci, którzy nie czytali –
zapewne nie sięgną do NaNo 2013, bo i po co? :D
Jaram się jak głupia, a ponieważ nie mogę
jeszcze zacząć pisania (jeszcze trzy dni, ach ach…), produkuję fanarty. Ktoś
mógłby powiedzieć, że trudno narysować fanarta do tekstu, który jeszcze nie
istnieje – ale to nieprawda. Po pierwsze dlatego, że kapitan Botree to
autofanart (NaNoWriMo – wyzwól swojego
Wewnętrznego Grafomana!), po drugie dlatego, że Pani Kapitan została
opisana przez Autorkę, więc najważniejsze rzeczy wiedziałam.
Niniejszym żegnam się z Państwem na jakiś
miesiąc. Nie wykluczam, ma się rozumieć, że się odezwę, ale jest to wysoce mało
prawdopodobne. Tym mniej prawdopodobne, im wolniej będzie się posuwać pasek na
tym takim niebieskim na u dołu menu po prawej. O ten:
Przy czym moje prywatne wyzwanie na ten
rok: napisać 70 tysięcy słów.
Kapitan Botree (mój) |
Wielkie POWODZENIA!
OdpowiedzUsuń(i dość egoistyczne, bo ja to zwyczajnie muszę przeczytać)
<3
Fraa, trzymam kciuki za Ciebie - życzę ci ustrzelenia HatTricka ;). Pamiętaj o zwóceniu uwagi na fabułę. Postaraj się nie narzucać sobie zbyt trudnych epickich zadań fabularnych, na których potem będziesz się wykłądać (odzyskiwanie rewolucji w odległych krainach itp ;)). Jaram się razem z Tobą i nie mogę się doczekać powieści (zresztą wcześniej łyknę "dwójkę" pewnie w jeden wieczór - no ale to po RP ;)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oi, a gdzie twoje książki NaNo można przeczytać?
OdpowiedzUsuń@Siem
OdpowiedzUsuńLiczę na wymianę, bo ja za bardzo się już przywiązałam do Pani Kapitan. 8) W ogóle cierpię srodze, że w tym roku CreateSpace takie cięcia porobiło. ;/
@R.Bates
Nie, tym razem żadnych niepodległości nie będzie. ;) To znaczy coś w tle na pewno się przewinie, ale zdecydowanie narracja się na tym nie skupi. Zresztą, w tym roku piszę w miesiąc, a nie w tydzień - ciekawe, czy będzie widać różnicę. :D
@Rusty
Ogólnie to nigdzie, wydanie uberekskluzywne, nakład 5 egzemplarzy i w internetach nigdzie nie wisi. Od razu może dopowiem, że tak właśnie być powinno: NaNoPowieść to w jakichś 80% szit straszliwy, którego czytanie jara wyłącznie autora i współNaNowiczów. :)
Pytam, bo mi się strasznie twój pomysł na tegoroczną powieść podoba i chciałam się zapoznać z poprzednimi.
UsuńPoprzednie to tak zwane "klasyczne fantasy", z magami, nekromantą, wąpierzem i grabarzem. I Złotoustym. Tutaj po raz pierwszy nieco od tego odbiegnę - nie wykluczam więc, że tegoroczny pomysł i np. zeszłoroczny, choć teoretycznie z jednego cyklu, ostatecznie mogą "trafić" do zupełnie innego odbiorcy.
UsuńJeśli kiedykolwiek zrobię redakcję tamtych poprzednich NaNoPowieści (nie przeczę, co jakiś czas nachodzi mnie taka szaleńcza chęć, żeby zrobić z tego coś czytliwego - do tej pory zwyciężało jednak lenistwo...), obiecuję, że będziesz w tym gronie, które dowie się o tym jako pierwsze. ;)
*tagbardzo zazdrości*
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i mam nadzieję, że sama przyłączę się NaNowania za rok. Jak dożyję.
Nie masz wyjścia. NaNo wyciąga po Ciebie macki. ;>
UsuńNo i co? I muszę przeczytać wszystkie Lewiatany (bo od dłuższego czasu łypię na nie z zaciekawieniem a teraz TO!) a nie mam kiedy =_= Czemu doba ma jedynie 24h? A lista lektur rośnie...
OdpowiedzUsuń...możesz też poczekać na Lewiatany w wersji poredakcyjnej. TAK, wciąż sobie wmawiam, że taka wersja kiedyś zaistnieje.^^ Żal mi trochę, kiedy myślę o tym, że ludzie poznają Złotoustego i Yvo jedynie z takiego pisania-w-tydzień...
UsuńBardzo Cię podziwiam, że masz tyle wytrwałości i samozaparcia. Powodzenia, mocno trzymam kciuki i życzę duuuużo natchnienia! :*
OdpowiedzUsuń