środa, 18 września 2013

ZaFraapowana filmami (83) - "Gallowwalkers"

Ciekawostka: do dziś nie wiem, czy tytuł
brzmi Gallowwalkers czy Gallowwalker -
patrząc na materiały promocyjne filmu,
zdania były podzielone nawet wśród
twórców.
No dobra. Przedwczoraj wieczorem zauważyłam, że blog ma już ponad 20 tys. odwiedzin. Pomyślałam sobie, że to zobowiązuje. Czas zacząć nadrabiać te wszystkie zaległości, bo mam mnogość wpisów do popełnienia, a jakoś motywacyjnego kopa brak.
Skorom wczoraj powiedziała "A", dziś powiem "G". Bo mogę!

Dziś: film z 2012 r. (och, ta data to moim zdaniem trochę umowna, bo powstawanie i premiera filmu były mocno rozciągnięte w czasie z przyczyn… no, głównie głupich) w reżyserii Andrew Gotha – Gallowwalkers.
Najpierw pokażę trailer. Bo wciąż i niezmiennie uważam, że trailer jest przekozacki i kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, to przez kolejne miesiące miałam ślinotok


 Jasna sprawa: nie twierdzę, że to zwiastuje nam film mądry, ambitny i poruszający jakieś niebywale dojrzałe problemy. Nic z tych rzeczy: szykowałam się na solidny kawał efektów, weird westu i bajeranckich ciuchów.
Nie mogę powiedzieć, że tego nie dostałam. Efekty były… jakieś. Choć głównie charakteryzacja, no ale opowieść osadzoną w realiach Dzikiego Zachodu tak naprawdę dość łatwo snuć bez efekciarstwa, bo czegóż tu trzeba wielkiego? Ot, kaktus, kawałek pustyni i drewniana chata. No, chyba że porywamy się na Wild Wild West, ale to już zupełnie inna historia i piękny, gigantyczny mechapająk. I Kenneth Branagh.
O czym to ja…?
Ach tak, Gallowwalkers.
Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, był montaż. Mam niejasne wrażenie, że ktoś próbował nakręcić półtoragodzinny trailer i srodze się na tym przejechał. No bo większość scen w tym filmie właśnie taka jest: trailerowa. Slow motion, obracanie kamery, aż widz rzygnie, poszarpane scenki i tak naprawdę czasem trudno mi było znaleźć związek między nimi. Jednocześnie film bezlitośnie pokazał mi, że tak naprawdę nie ma mi nic ciekawego do zaoferowania poza zwiastunem. Trailer jest z gatunku takich, co to pokazują całość fajnych momentów filmu. Ot, choćby ten inkwizytor z zaszytymi ustami: jest widowiskowy. No co by nie mówić, może być tandetny, wiele można mu zarzucić, ale jest bajerancki i już. Co więcej: ze zwiastuna można by wnioskować, że to jakaś istotna postać, przydupas głównego badassa i tak dalej. Tymczasem jego rólka w filmie jest tak mikra, że aż przykro było patrzeć.
Ach, wspominałam o slow motion? No to wspomnę jeszcze raz. Bo aż nazbyt często miałam wrażenie, że scena jest nakręcona wyłącznie ze względu na możliwość pokazania tam czegoś w slow motion. Ot, bohater odrzuca połę płaszcza. Wszystko spowalnia. Spowalnia niemal do zatrzymania. A ja siedzę i uszami duszy mojej słyszę podprogowy przekaz tegoż bohatera: „Patrzcie, mój płaszcz powiewa! Patrzcie jak powiewa! Jak malowniczo! Bo powiewa!” – oczywiście, w umiarkowanej dawce mam stosunkowo wysoką tolerancję na tego typu zagrania. Ale – podkreślę – w umiarkowanej dawce. Tutaj to było zdecydowanie zbyt nachalne i na siłę.
Momentami miałam wrażenie, że reżyser próbował trochę posergioleonić, wpleść jakieś mierzenie się wzrokiem, zawieszone w jakiejś zupełnie zagubionej przestrzeni miejsca, ale to wszystko po prostu nie zagrało.

Nikt się nie spodziewał Hiszpańskiej Inkwizycji!
Ale może coś o fabule…? Sama nie wiem. Fabuła jest jaka jest, to nie ona stanowi największy problem tej produkcji. Choć nie ukrywam, że zmieściła się w niej zatrważająca liczba bzduryzmów – nawet biorąc pod uwagę, że film całościowo nie pretendował raczej do kina wielce ambitnego. Ale to były bzduryzmy banalne do uniknięcia – że tak wspomnę choćby o babce-rzeźniczce. Stara kobieta na środku pustyni. Ja już nie pytam nawet, czy u licha nie byłoby wszystkim łatwiej i czy mięso nie byłoby świeższe, gdyby obrabiała to bliżej jakiejkolwiek cywilizacji. Ale zastanawiał mnie fakt, że kobiecina w każdym momencie miała nienaganny makijaż. W jej wieku, w jej sytuacji życiowej, w jej sytuacji geograficznej…? Really…?
Oczywiście, trzeba było dodać rzewliwy wątek utraconej miłości, żeby… ech, no właśnie nie wiem po co. Trochę jakby scenarzyści się bali, że bez tego film wyjdzie płytki. Nie rozumiem tego. Transformers też próbował mieć słodkopierdzącą głębię i jedyne, co tym osiągnął, to utracił sporo zajebistości. Pacific Rim nie bawił się w takie pierdolety i wyszło rewelacyjnie – między innymi dlatego, że spójnie. Człowiek idzie na widowiskową naparzankę i dostaje widowiskową naparzankę. Tutaj człowiek chciał obejrzeć widowiskowy weird west, dostał rozmemłane niewiadomoco. Z jednej strony sztuczne i nadmuchane idiotycznymi scenami, z drugiej to wszystko jest poprzeplatane jakąś pseudogłębią, która wypada w kontekście całości ni przypiął ni przyłatał. A przy tym jest tak banalna, że mózg trzeszczy na samą myśl o tym.
O przewidywalności nawet nie wspominam, wszak trailer jest jednym wielkim spoilerem.
Ponieważ widziałam Gallowwalkers dość dawno, nie potrafię wypisać wszystkich jego idiotyzmów. Wyparłam czy ki diabeł… Wiem, że pojawiały się one zarówno w nieistotnych detalach (wspomniana już właścicielka rzeźni) jak i w punktach ważniejszych dla fabuły, jak choćby wątek Damy w Opałach. Dama w Opałach, czyli aresztowana złodziejka, była postacią tak bardzo nie wiadomo po co i dlaczego dopiętą do filmu, że ja naprawdę się zastanawiam, czy to przypadkiem nie były jakieś usunięte sceny z wątku, z którego w trakcie produkcji zrezygnowano, ale zaplątały się przez przypadek. Bo ani nic z tego nie wynika, ani widz nie ma za bardzo możliwości przywiązać się do laski… do ostatniego momentu liczyłam na to, że ona tam będzie po coś. Po cokolwiek. Ale nie, ona stęka i macha cyckiem. W. T. F. ?
I nie mogę tu nie wspomnieć o finałowej rozwałce: dawno nie widziałam tak bardzo siermiężnej i niedynamicznej rozwałki. Serio. To wyglądało, jakby im wszystkim się po prostu nie chciało.

Gdyby ktoś pytał – nie, film nie nadrabia muzyką.


To jedno z moich większych filmowych rozczarowań. To znaczy proszę nie zrozumieć mnie źle: cieszę się, że to obejrzałam. Inaczej ciągle bym żałowała i jęczała, że chciałabym obejrzeć. Niemniej to produkcja bardzo, bardzo zła. Nie jest to zresztą pierwszy raz, kiedy po epickim trailerze spotkała mnie ogólna kupa – wystarczy wspomnieć 9 (do dziś nie mogę odżałować, no ale krótkometrażówka wciąż jest doskonała) czy Księdza. Niemniej tutaj to było pociągnięte do ekstremum, a 1/10 to chyba i tak za wysoka nota.


6 komentarzy:

  1. W ogóle o tym filmie jeszcze nie słyszałem. Ale wiem już co w weekend obejrzę :). Bardzo lubię weird west, więc nie odstrasza mnie tylko jedna szklanka whisky, którą od Ciebie dostał ;). Choć czuję, że jednak film okaże się kiepski. No ale np. "Jonah Hex" też zebrał koszmarne opinie, a mnie się bardzo podobał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, co zresztą gdzieś pisałam, jednak uważam filmowego Hexa za zupełnie niepotrzebnie ugłaskanego. Komiks podobał mi się bardziej. :)
      No ale mimo wszystko życzę miłego seansu! ;)

      Usuń
  2. A ten makijaż też mi się strasznie rzucił na oczy. W Titanicu jeszcze na to przymknąłem oko, bo główna bohaterka to to taka z gatunku tych pindrzących się i mogła sobie ten makijaż nakładać nawet jak uciekała z tonącego okrętu, ale kobieta pracująca w rzeźni? Druga laska, to ta, która nie wiadomo jaką miała rolę, każdego dnia miała wymalowane oczy i na bogów, jeśli ja widzę róż na policzkach, to znaczy, że to już wersja stara wiejska baba i buraki.

    Co do fabuły, kurde o czym był ten film? Bo obejrzałem dzisiaj i ni diabła nie potrafię powiedzieć o czym to było. Masa postaci wciśniętych chyba tylko po to, żeby to nie była walka pomiędzy bladym blondynem, a głównym pozytywnym. Czemu Snipes wystrzelał szeryfów? Czemu martwiaki musiały zmieniać skóry, skoro Snipes nie musiał? Czy skoro jedynym sposobem na ich pokonanie jest dekapitacja, to ci zastrzeleni na farmie wrócą? To bohaterowie fuszerkę trochę odstawili, bo jeśli tak, to farma już nie istnieje, a rzeźniczka i jej wnuczka raczej nie żyją. Jakim cudem Snipes wskrzesił młodego, skoro do poprzedniego wskrzeszenia było potrzebne paktowanie jego prawdziwej matki z samym diabłem i pociągnęło za sobą wskrzeszenie wszystkich niemilców? Czemu główny badass nie wiedział, że jego syn się powiesił? Zamknął oczy jak mu zwłoki pokazywali? Powieszeni wyglądają dość charakterystycznie i ciężko ich pomylić z zastrzelonymi. Jakim cudem główny badass i jego popychle siedzieli w namiocie i skórowali krawcową(krawcowego? myślałem, że to kobieta była, ale potem słyszę w filmie, że on był młody i zgłupiałem), kiedy na zewnątrz była wesoła gromadka tych stróżów prawa, którzy chyba by nie wpuścili między siebie człowieka bez skóry? W tym momencie myślałem, że to jakieś reminiscencje były, ale patrzę zza wozu wyskakuje i wrzeszczy laska o niewiadomopococelu, czyli jednak ten sam czas. A może to była jej funkcja?! Taka kotwica czasowa. Kolejne pytanie, to dlaczego białas wyglądał jak białas, skoro Inkwizytor po śmierci wyglądał jak przed?

    I owszem walka przedfinałowa (bo finałowa to już inna bajka) była tak śmiertelnie nudna, że łojzicku ;| Serio? Koleś jest taki mroczny, że biega w wiaderku z kolcami na głowie i obserwuje świat przez małą szparkę? Przecież sami twórcy musieli mieć świadomość jakie gówno przez to widać, bo nawet jedno ujęcie zrobili z perspektywy kolesia w wiaderku. A jednak chyba za nisko to oceniłaś, ja bym dał z oczko wyżej, jednak nie jest to "Bitwa Warszawska", nie jest to "Kac Wawa" i nie jest to nawet "Ciacho". Jest to film do dupy, ale broni go to, że są gorsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ugh... Musiałeś mi przypomnieć o tym wszystkim...? xD
      Choć akurat makijaż u tej dziuni, co nie wiadomo po co była, aż tak mi nie przeszkadzał - w sensie no: ona miała być laską, ok. Pogodziłam się z tym. Natomiast babka w rzeźni chyba co jak co, ale nie pretendowała do bycia laską, no? xD

      Wydaje mi się, że martwiaki zmieniały skóry, a Snipes nie, bo one były inaczej wskrzeszone... On był tymi zaklęciami przez matkę i takie tam, a one to raczej taki skutek uboczny... Nie wiem w sumie. :P Inna rzecz, że jak zrozumiałam, młody minion Snipesa wskrzesił się chyba tak samo jak tamci źli, taka wańka-wstańka po zastrzeleniu, więc też będzie musiał zmieniać skórę, nie? xD Słodko.
      A czemu badass nie ogarnął, że jego syn się powiesił - tego też nie ogarniam. xD Przyznam, że przez długi czas myślałam, że on o tym wie, tylko teraz szuka sposobu na wskrzeszenie mimo tego... A później on powiedział coś takiego, że zakumałam, że on wcale nie wie. o.O
      Białas wyglądał jak białas, bo założył białasową skórę. Może Inkwizytor był młodszy i nie musiał zmieniać tak szybko. xD Bo w porównaniu do reszty to trzymał się nadzwyczaj dziarsko. W sumie on i tamta dziwka białasa.

      Co do oceny: oczko wyżej odpada, oczko wyżej jest "Ksiądz" i "Prometeusz", które mimo wszystko były lepsze od tego. Też bardzo złe, ale przynajmniej kilka fajnych scen było. ;]
      Cóż, mankamenty oceniania w jakichś takich dziesięciostopniowych skalach. Zrezygnowałabym z tego w sumie, ale mi szklaneczek whiskey szkoda. xD

      Usuń
  3. Buahahaha, obejrzałam to. Też dzięki trailerowi.

    Przenudziłam, nawet nie próbując zrozumieć, co tam się dzieje, bo wątków od uja albo i więcej, a każdy urwany. Baba z cyckami w każdym "westernie" być musi. Bo tak. Inaczej film nie będzie kompletny.

    Ja już nie mówię, nie spodziewałam się, że to będzie epic, inaczej miałoby to jakąkolwiek reklamę, noale. Jaaaakieee toooo byyyyłoooo nuuuuuuuuudneeeee.

    Podobny poziom rozczarowania, co po obejrzeniu trailera "9 mummies", a potem kupieniu(!!!) filmu. DO dziś nie mogę odżałować tych 9,90zł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baba z cyckami niech będzie, ale niech chociaż dokręcą do niej jakiś sensowny wątek... Może być durny, ale żeby BYŁ. xD

      No... Było nudne. Ogólnie to przypomniałam sobie, dlaczego nie obejrzałam nigdy do końca Blade'a żadnego. ;] Ta sama sprawa: Snipes sieka złych, a ja siedzę i ziewam. Może po prostu filmy z nim tak mają...? Promienieją jakąś aurą nudy.

      Kondolencje z powodu "9 mummies", jakkolwiek nie widziałam, ale jednak... gdybym kupiła "Gallowwalkers", też bym nie mogła odżałować.

      Nadużywam wielokropka. Właśnie to zauważyłam. ;/

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...